Może właśnie w tej dobie, właśnie o tej chwili,
Gdy patrzę w złoty księżyc tonący w obłoku,
Ona tam gdzieś daleko śpi przy czyimś boku
I usta swe spragnione do ust czyichś chyli.
Może właśnie w tej dobie swą pierś falującą
Wtula z rozkoszą w czyjeś brutalne ramiona
I płonie ogniem żądzy i w pieszczotach kona
I nie wie już o niczem, bo myśli się mącą.
Może właśnie w tej chwili! O Przebóg! jak ciemno
Świat się kołuje!... Niebo gdzieś w bezdeń się wali!
Polecę!... Pomknę wichrem, nim ich żądze zemną —
I stanę przy nich! Błysnę oczyma ze stali!
Piorunem, krwawą wstęgą bólu ich owiję,
A później ich milczeniem kamiennem zabiję!