Dziatwo luba! — Ty tak rzewnie,
Przez łzy jasne uśmiechnięta,
Baśń chłonęłaś o królewnie,
Co w jeziorze śpi zaklęta...
I widziałem, jak na słońcu,
Blask, co krasił twe oblicze,
Gdy ów rycerz znalazł w końcu,
Owo słowo tajemnicze.
I pytałaś mię, młodzieży!
Gdzie moc jego czarująca?
Gdzie to wieszcze słowo leży,
Co tak blisko w serce trąca?...
A jam rzekł ci: »Pójdziemy razem,
»Pójdziemy szukać tego słowa:
»Może zagrzmi tym wyrazem
»Przestrzeń niebios lazurowa...
»Może w głuchej gdzie dąbrowie,
»Szepnie je macierzy duszka,
»Lub własnego ci dopowie
»Przyspieszony puls serduszka!«
I dziś już nie dodam więcej,
Na urwanej kończę nucie...
Bo w twarzyczce twej dziecięcej
Widzę, — żarzy się przeczucie,
Co ci odkryć może łatwo
Przed oczyma drogę nową,
I w serduszku twem, o dziatwo,
To zaklęcia wskrzesić słowo!