Polka

Autor:

Do późna wczoraj słyszałam działa,
 A przez noc całą psy wyły:
Nad samem ranem, gdym się zdrzemała,
 Trzy mi się krzyże przyśniły.       

Jeden — na północ wbity daleko,
 Drugi — na obcej stał ziemi,
Trzeci — nad grobem i krwawą rzeką,
 Niby pomiędzy swoimi.       

Pod nim człek jakiś leżał przebity,
 Zmarły, czy bolem wybladły;
A gdym westchnęła — pękły błękity,
 I perły z nieba upadły —       

Upadły deszczem na moje łoże:
 Spojrzałam w okna — dzień był już duży;
Lecz perły... krzyże... o! wielki boże!
 Ten sen niedobrze coś wróży...      

Co nocy niebo łunami płonie,
 Codziennie słońca wschód krwawy:
Ach! straszno spojrzeć ku tamtej stronie,
 Kędy się ważą te sprawy!       

Gdy się po bitwach myślami noszę,
 Zda się, że w miejscu stoją godziny:

Wówczas ja boga ze łzami proszę,
 By mi dzień ulżył jedyny.       

Mija... Noc idzie;... lecz nie w mej mocy
 Usnąć, choć głowa do snu się schyla:
Coś niby chodzi, stuka po nocy,
 A zegar staje co chwila.       

I bez wytchnienia trwoga jednaka,
 Że jej już łono dłużej nie mieści.
Gdyby list jaki! gdyby wieść jaka!
 Nie .... nie chcę! nie chcę — tych wieści!       

Bo choć zwycięstwo naszym dziś służy,
 Choć ojciec gani mą trwogę,
Ja się z tych wieści cieszyć nie mogę,
 Bo mi coś serce źle wróży!       

Już w boju legło tyle tysięcy!
 A wiele jeszcze nie zginie?!
Ach, czy łez więcej, czy też krwi więcéj
 Za ziemię naszą wypłynie?       

Czytaj dalej: Na jesieni - Wincenty Pol