Żećbyś był swoją własnością! Atoli
Jesteś nią tylko, pókić życia stanie;
Na ten się koniec gotuj poniewoli
I swój nam obraz pozostaw, kochanie!
Termin piękności, pożyczonej tobie,
Nie zapadł wówczas! Będziesz mógł pozostać
Sobą, jakkolwiek położysz się w grobie,
Gdy w twym potomku odżyje twa postać.
Któż to dom taki upadkowi zleci?
Skrzętna go ręka ochrania od zguby
Przeciw zimowych dni śnieżnej zamieci
I przeciw śmierci mroźnym tchom!... O luby,
Rzuć lekkomyślność! Miałeś ojca przecie,
Niech cię więc ojcem nazwie i twe dziecię.
Sonnet XIII
O! that you were your self; but, love, you are
No longer yours, than you your self here live:
Against this coming end you should prepare,
And your sweet semblance to some other give:
So should that beauty which you hold in lease
Find no determination; then you were
Yourself again, after yourself's decease,
When your sweet issue your sweet form should bear.
Who lets so fair a house fall to decay,
Which husbandry in honour might uphold,
Against the stormy gusts of winter's day
And barren rage of death's eternal cold?
O! none but unthrifts. Dear my love, you know,
You had a father: let your son say so.