Tu leży nowy szlachcic, ale człowiek stary,
Kwiczały mu przez sto lat zbierane talary.
Z szewca został szlachcicem, dlatego trzy szczeci
W dziurawym bocie za herb jego mają dzieci.
Długoż żył za sześćdziesiąt szlachcicem tysięcy?
Jeden cały rok, a pięć w przydatku miesięcy.
A cóż ma stąd za korzyść, że tak siła łożył,
Żadnej, bowiem i sam się, i dzieci zubożył.
Nie mógł ich ćwiczyć jako ślachcie przyzwoita
I podobno się wrócić muszą do kopyta.
Ale snadniej w ślacheckim do nieba przezwisku,
Niżeli iść z warsztatu; tylkoć też to w zysku
Za tak wielkie pieniędze swojego ma zbioru,
Że w niebie ślacheckiego wzgląd będzie honoru.
Chyba, że miesca żadne nie mają tam smrody;
Trzeba mu było z dziekciu wykurzyć się wprzódy.