Na Boże Narodzenie

Autor:
Tłumaczenie: Sydir Twerdochlib

Nie wspominaj ty mnie, bracie,
Do dom nocną porą,
Od kumeczki powracając,
By się zdrzemnąć skoro!

Gdy bezsenna, stara wiedźma
Nuda cię nawiedzi,
By cię trapić przez noc całą —
Pomyśl: druh się biedzi…

W zamyśleniu rysuj wydmy,
Aral, martwe morze,
Gdzie twój druh — wesoły ongi, —
Teraz jęczy: gorze!…

Wtedy ujrzysz: nie ten człowiek!
Niczemu nie przeczy,
Chodzi, kornie resztę życia
Zdając Boga pieczy.

Czasem wspomni Ukrainę,
Dawne dzieje, ciebie…
(Serce ludzkie to, co zmarło,
Ciągle, ciągle grzebie…)

Dziś mi smutno: W całym świecie
Jutro wielkie święto.
Ach! lecz do mnie tu nie dotrze
Puszczą tą przeklętą!

Jutro rano… Jutro rano
Dzwony w Ukrainie
Zagrzmią wszędzie… Boga chwalić
W cerkwie lud popłynie.

Jutro rano… Jutro rano
Głodny zwierz pustynię
Zbudzi wyciem… Ŝwiśnie cyklon
W puszczy czarcim młynie.

Ŝwiśnie, mieląc śnieg i piaski,
Czart… Hi-hi!… Z chichotem
Rzuci plewą na mój kurzeń
I doprawi błotem.

Ha, nie pierwszy raz w mem życiu,
Druhu, bratnia duszo.
Niema rady. Cierp, gdyś człowiek;
Ludzie cierpieć muszą.

To ci powiem: Twarda nieraz
Bywa wola boska. — —
Czytuj zawsze w noc te bzdury,
Gdy cię trapi troska.

I pamiętaj: wszystko furda,
Ale źle na świecie
Żyć w niewoli na obczyźnie.
Twardy mus — to gniecie.

Żyją i tu ludzie, żyją,
Ale jak? — Cóż robić?
Umrzeć trzebaby! Nadzieję
Trudno, bracie, dobić!…

Czytaj dalej: Do Polaków - Taras Szewczenko