Nie wspominaj ty mnie, bracie,
Do dom nocną porą,
Od kumeczki powracając,
By się zdrzemnąć skoro!
Gdy bezsenna, stara wiedźma
Nuda cię nawiedzi,
By cię trapić przez noc całą —
Pomyśl: druh się biedzi…
W zamyśleniu rysuj wydmy,
Aral, martwe morze,
Gdzie twój druh — wesoły ongi, —
Teraz jęczy: gorze!…
Wtedy ujrzysz: nie ten człowiek!
Niczemu nie przeczy,
Chodzi, kornie resztę życia
Zdając Boga pieczy.
Czasem wspomni Ukrainę,
Dawne dzieje, ciebie…
(Serce ludzkie to, co zmarło,
Ciągle, ciągle grzebie…)
Dziś mi smutno: W całym świecie
Jutro wielkie święto.
Ach! lecz do mnie tu nie dotrze
Puszczą tą przeklętą!
Jutro rano… Jutro rano
Dzwony w Ukrainie
Zagrzmią wszędzie… Boga chwalić
W cerkwie lud popłynie.
Jutro rano… Jutro rano
Głodny zwierz pustynię
Zbudzi wyciem… Ŝwiśnie cyklon
W puszczy czarcim młynie.
Ŝwiśnie, mieląc śnieg i piaski,
Czart… Hi-hi!… Z chichotem
Rzuci plewą na mój kurzeń
I doprawi błotem.
Ha, nie pierwszy raz w mem życiu,
Druhu, bratnia duszo.
Niema rady. Cierp, gdyś człowiek;
Ludzie cierpieć muszą.
To ci powiem: Twarda nieraz
Bywa wola boska. — —
Czytuj zawsze w noc te bzdury,
Gdy cię trapi troska.
I pamiętaj: wszystko furda,
Ale źle na świecie
Żyć w niewoli na obczyźnie.
Twardy mus — to gniecie.
Żyją i tu ludzie, żyją,
Ale jak? — Cóż robić?
Umrzeć trzebaby! Nadzieję
Trudno, bracie, dobić!…