Poją mnie wrzosy, paprocie miedziane
i srebrne słońce i lazur głęboki.
Płyną -
doliną - potoki wezbrane -
łączą się -
sączą - przez śniegi, opoki -
łona -
ramiona tulą się w obłoki.
Duch mój okrąża Himalajów szczyty -
grody -
pagody tylko sercu znane -
w sennym klasztorze - spoglądam na morze,
w złotą, błękitną, migotną Nirwanę -
w czarne, bezdenne, spienione granity.