Pomnę noc jedna w młodości mej maju,
Gdy mi były najlżejsze wrażenia dostępne,
Tam na odległym wschodzie jak widmo posępne,
Wznosił się księżyc z ponad sosnowego gaju,
I sypał blask tajemny na jezioro senne,
Co jak zwierciadło jasne i promienne,
Zadzierzgnięte mgły białej gaza przezroczystą
Zaścielało tak pysznie niezmierne obszary,
I jak ów czesne mej młodości mary,
Lśniło się jakąś krasą uroczystą.
Ówdzie nieznana rzeczka szumiała we trzcinie,
A nad jej brzegiem skały czernił się ułomek;
A tam na pięknej dolinie
Wiejskiego księdza stał domek.
....................i z tego to domu,
W tę noc pełną natchnienia, pamiętną na wieki.
Ja’m biegł sam jeden, drzący pokryjomu,
Do skały co wisiała ponad brzegiem rzeki.
I jak gdyby od laski cudownej dotknięcia,
Serce drżało miłością niejasną, niepewna,
Dusza się otworzyła do wrażeń przyjęcia;
I mimowolnie piosnką ozwała się rzewną.
Bo tam, — gdzie szumią rzeczki bezimiennej fale,
Pod starożytnym dębem na samotnej skale,
Czekała na mnie czarodziejka zdradna,
Pierzchliwa jak Rusałka, jak Rusałka ładna;
Tam zamyślona sama jedna stała,
Blask czarnoksięzki wybijał z jej oczek;
A szata co jej kształtną postać obwiewała
Błyszczała we mgle gęstej jak srebrny obłoczek.
A ciemne, jak noc bezmiesięczna, włosy,
Uwilgotnione brylantami rosy.
Falą spływały na ramiona śnieżne
I cieniowały jej piersi lubieżne.
O ileż ponęt, o ileż uroku
Miała natenczas dla mnie ta boska dziewica,
Ja’m z uniesieniem całował jej lica,
I czytałem swe szczęście w jej błękitnem oku.
..............................................
.............................................
Ona płakała— może przeczucie tajemne
Zadrzało wledy w jej duszy tak tkliwej.
Ach! czyż mogłem przyszłości przejrzeć chmury ciemne
Ja ? co’m był taki szczęśliwy!