List otwarty kobiety polskiej

Do twych licznych wieńców chwały,
Mój czcigodny kabarecie,
Pozwól dzisiaj listek mały
Dorzucić polskiej kobiecie.

Usłysz od niej prawdy słowo,
Moja kliczko „pięknych duchów”,
Żeś edycją luksusową
Typowych polskich eunuchów.

Gdy obalasz dawne style,
Nowe wieścisz schrypłym głosem,
Czyś pomyślał choć przez chwilę
Nad nieszczęsnym moim losem?

Aby w tajnie mego serca
Zajrzeć, coś uczynił, powiedz?
Nieodrodny spadkobierca
Starego gbura z Nagłowic!


Sto lat w lirycznej niewoli
Jęczymy: u nóg koturny,
Czoło w świętej aureoli,
Na głowie popiołów urny,

Spojrzenie czyste a tkliwe,
Na piersiach cnoty puklerze:
Sto lat czekamy cierpliwe
Kto nas z tych strojów rozbierze.

Gdy rozeszła się wieść głucha
Jakiejś nowej ewangelii,
Jasny płomień w sercach bucha:
Precz z Kordianem, w kąt Anhelli;

Jakiś nowy dreszcz nas wzrusza,
Droga życia każda chwila,
Laura szuka kapelusza,
Weneda sukienki lila,

Aldona tłucze się w wieżę
Wołając: proszę otworzyć!
Grażyna zrzuca pancerze
Lecz nie zdążyła nic włożyć —

Do Telimeny Zosieczka
Ukrywszy w dłoniach oblicze
Szepce wstydliwe: Cioteczka,
Naucz mnie tańczyć macziczę!

Pokazując zgrabne nóżki
Pani Aniela Beniowska
Przykleja zalotne muszki
Koło zadartego noska —

Każda woła: nie chcę dziecka!
Szepcą nawet starsze panie,
Że Marynia Połaniecka
Przyspieszyła rozwiązanie!!

Wszędzie nową czuć herezją —
W całym stawku płytko-grząskim,
Gdzie obowiązek poezją,
A poezja obowiązkiem,

Wszystko czeka z utęsknieniem
Skąd zaświta nowa era:
Wreszcie słyszymy z serca drżeniem,
Że — — kabaret się otwiera!


Jakiż zawód! To zebranie
Poczciwych sarmackich gburów,
Mordobicie, wódkochlanie,
Kurdesze pijackich chórów,

Łby dymiące, sprośne fraszki,
Ryki bezmyślnych toastów —


To wasze górne igraszki,
Nieodrodne plemię Piastów?

Któż z was pojmie i wyśpiewa
Dziewiczego ciała zapach,
Jak z melancholii omdlewa
W waszych grubych polskich łapach!

Kto się umie drażnić mową
Szumu jedwabnych falbanek? —
Co wam o to! gadaj zdrowo!
Byle w komplecie był „wianek”!

Kto z piersi naszej westchnienia
Nieznacznym dobędzie gestem?
Kto uprzedzi głos sumienia
Opadłych sukien szelestem?

Kto z was pieszczotą zuchwałą
Zbudzi sen zaklętych dziewic?
Niech wystąpi! zaraz! śmiało!
Gdzież jest ten z bajki królewic?


Niż waszych słuchać hałasów,
„Nowej kultury” rycerze,
Wolę czekać lepszych czasów
W skromnej, polskiej... garsonierze!

Czytaj dalej: *** (A kiedy przyjdzie...) - Tadeusz Boy-Żeleński