Morze weneckie pod błękitną falą
te kartki i te listy uspokoi.
Pan mówi, że są „żywe ” - - zbyt się żalą,
dziś to są dla mnie przyjaciele moi,
kiedyś utopią ich lub w ogniu spalą
archaniołowie stróże myśli moi;
chyba je ludzie litośni ocalą,
chcąc w nich klucz widzieć do zamku podwoi.
O, raczej niech rzucą - a wrota obalą -
zobaczą wtedy - kto w zamku mym - w zbroi!
Ileżem takim wrót kazał otworzyć,
rzuciwszy w ogień - co żywe ma ożyć.
Addio - padła już wieczorna pora; -
powiędłe róże chylą się ze dzbana;
w uszach mi dźwięczy myśl nie dośpiewana -
- aż oto weszła już z lampą Aurora
w chustce krasej. - Do widzenia.
Światło odmienia myśl i dźwięk mi zmienia.