Nazbieramy lipy w garstki — w zimno — w deszcz.
Tak pójdziemy w twych pończoszkach
Małą dróżką — buraczkową
W deszcz.
Nagie drzewa pozdrowimy, krzyżom polnym — przeziębniętym,
Matce Boskiej wystudzonej w taką jesień, w chłód.
Potem jeża pozbieramy,
Jeża w domu otulimy
W twą haleczkę z pajęczyny,
Niechaj śpi.
Śpi i mruga...
Popatrz, popatrz!
Małą dróżką do nas człapie:
We śnie pogrążony jeż.
Idzie, ugryzł kęs księżyca,
Ciemno, chłodno, chorowicie.
Nazbieramy lipy w garstki —
Nazbieramy drewek w lesie,
Napalimy,
Wypijemy,
Potem wejdę w twoje łapki.