Czerwone chorągwie powitały dzień —
Trzydzieści sześć armat wypaliło w niebo,
Nie po to, by starzec ogłuchły jak pień
Wyskoczył z piernatów i spytał: dlaczego?
Bo po co nam straszyć i smutny ich strach
Na oknach zawieszać białymi nosami?
Po nocach świetlistych i burzliwych dniach
Podrepczą z kotami, kanarkami, psami...
I będą sprzedawać kanapy swe stare,
I tylko deszczykiem aura ich opłacze —
...I nagle się znajdzie pod jakimś filarem
Nagrobek z wianuszkiem. Pistolet i szpaczek.