Achilles

Konam, a nie to jest mi największą boleścią,
żem pokonany ręką podłą i niewieścią
ni że włóczni nie mogę cisnąć za nędznikiem:
lecz że więcej nie błysnę, jak słońce, nad Greki,
ja, com z obozu mego, bez zbroi, daleki,
wroga od naw achajskich precz odpędził krzykiem.
Idźcie, słabsi i mniejsi, laur zdobywać w boju!
Tych, które dla mnie rosły, nie zerwiecie liści!
Idźcie, tysiące, w trwodze wywalczać i znoju,
co ja sam jeden zdobyć dość silny i śmiały
byłem, gdyby bogowie chcieli wiekuiści.
Umrę spokojnie - większej nie można mieć chwały.
Umieram, ale ginąc z podłej ręki, młody,
przeżyję chwałą całe ludy i narody.

Czytaj dalej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer