Miewałem chwile dzikich burz,
Wichrem mnie gnały losy —
Miewałem wiosny pełne róż,
I pełne gwiazd niebiosy.
Woniały dla mnie kwiaty już
I dnie ciemniały słoty —
Kołysał mnie mój anioł-stróż
Wśród marzeń, dum, tęsknoty....
I uśmiech raz gasiły łzy —
To z łez wstawały śmiechy,
Na chorą duszę cudne sny
Słał Bóg mi dla pociechy.
Więc dzisiaj patrzę w nieba toń
I czekam, co mi jeszcze
Wyrzuci Bóg na moję skroń —
A nie dbam, czy pomieszczę.
I idę drogą moją, hen!...
Gdzie słonko świeci Boże, —
Aż kiedyś się na wieczny sen
Pod nieba próg położę.