Ledwie Pimpuś wszedł do szkoły,
Wnet usłyszał skoczne dźwięki;
Właśnie brały lekcję tańca
I panicze, i panienki.
Pierwszy Filuś, z białym gorsem,
Wdzięcznie ujął się pod boki,
I podniósłszy lewą nóżkę,
Śmiało daje sus szeroki.
Przy nim śliczna Kizia-Mizia,
W żółtej szarfie, w wielkiej kryzie
I w sukience tańczy białej...
— Czy widzicie Kizię-Mizię?
Za nią hasa Łupiskórka,
Tancerz znany z swej ochoty,
Celujący uczeń szkoły,
Co wyprzedził wszystkie koty.
Dalej Lizuś i Trojaczek
Trzymają się za pazurki,
Naśladując żwawo skoki
Wybornego Łupiskórki.
Z uwielbieniem i zazdrością
Patrzy na to Pimpuś zdala.
Radby także ciąć hołubce,
Lecz brak stroju nie pozwala.
Wnet też pani Matusowa
Wstążkę wiąże mu u głowy,
I u pasa zręcznie spina
Półgarnitur nankinowy
Miauknął Pimpuś zachwycony
Tak przedziwną tualetą,
I do tańca zaraz staje
Z piękną panną Sofinetą.
Sofinetka z wdziękiem wodzi
Spuszczonemi w dół oczyma,
A że jeszcze jest nieduża,
Więc łapeczkę w buzi trzyma.
Pimpuś omal z garnituru
I ze skóry nie wyskoczy;
Przy muzyce idzie kociej
Do wieczora bal ochoczy.
Kot nie może być niezgrabnym,
Jakby niedźwiedź jaki bury...
Gdyby ruszyć się nie umiał,
Któżby łowił myszy, szczury?