Płakałaś! — wielka łza świecąca
Błysła na ócz twych błękicie,
I zdała się jak rosa drżąca
Na listkach fijołka w rozkwicie.
Błysł uśmiech twój — i zgasły śćmione
Szafiry z ogniem zmiennym;
Bo czyżby mogły zrównać one
Źrenicom twym promiennym?
Jak słońca blask barwi obłoki,
A taka barw tych krasa,
Że, choć wieczorne zajdą mroki,
W noc późno nie zagasa,
Tak uśmiech twój — radości czystéj
W głąb smutku śląc wrażenia —
Zostawia odbłysk promienisty,
Co serca rozpromienia.