Z szopką

Górą bia­łe ko­nie prze­szły,
trop dy­mią­cy w kłę­bach sta­nął,
w gwiaz­dach pło­nąc ci­cho trzesz­czy
wi­gi­lij­ne sia­no.
Spo­za gór czy spo­nad zie­mi
anioł bia­ły? kru­chy mróz?
star­cy w nie­bo na­chy­le­ni?
Anioł bia­ły szop­kę niósł.
*
Za­mknąć tak - to iro­nicz­nie -
w da­szek gwiaz­dom po­bie­la­ny,
pło­mień wie­ków i czło­wie­ka
w tek­tu­ro­we czte­ry ścia­ny.
Za­mknąć tak - to z od­le­gło­ści -
w dwie fi­gur­ki - czar­ną, bia­łą,
roz­dep­ta­nych epok ko­ści
i spa­lo­ne żą­dzą cia­ło.
*
W na­prę­żo­ne ku­sze burz
anioł bia­ły - szop­kę niósł.
*
A fi­gur­ki w męce ga­snąc
co­raz sła­bły, za­ni­ka­ły
w na­po­wietrz­ną gwiaz­dy ja­sność,
tek­tu­ro­wo - po­pie­la­ły.
Śmiał się anioł pół­u­śmie­chem
z ich upo­ru, a nie grze­chu,
że tak jed­ni - choć ich stu.
*
Anioł bia­ły szop­kę niósł.
*
Aż na gru­dzie sto­pą lek­ką
sta­nął niby mgłą i ska­łą
i ko­śla­we, gło­dem ścię­te
uj­rzał w gru­dę wbi­te - cia­ło,
że­ber czar­nych łuki spię­te,
po­skrę­ca­ne ry­dle rąk,
brzuch jak bę­ben ży­cia - wzdę­ty,
brzuch zsi­nia­ły, brzuch jak tłok,
i za­wró­cił. W nie­ba plusk
po­czer­nia­łą szop­kę niósł.
2 XII 41 r.

Czy­taj da­lej: Pisz do mnie listy – Krzysztof Kamil Baczyński