Ostatnie marzenie miłości

Noc, kapłanka ciemności, i snów, i milczenia,
Dla dumającej duszy tak luba, tak miła,
Nad uśpionymi światy skrzydła roztoczyła:
Księżyc, zwolna wstępując na górne sklepienia,
Pomiędzy gwiazd rojami wzniósł królewskie czoło:
Wszędzie głucha samotność, cichość naokoło,
Jakaż chwila do marzenia!

Dawniej ileż to razy w tej samej godzinie,
Zapomniawszy o trudach i cierpieniach ziemi,
Skrzydłami wyobraźni uniesion rączemi,
Bujałem po czarownej urojeń krainie.
Lecz zbytnie omamiony młodzieńczym zapałem,
Marząc o szczęściu, nigdy, nigdy nie myślałem,
Że szczęście szybko przeminie!

Wtenczas jak młody orzeł, myśl moja skrzydlata
W niebo wzlatać zaczęła ognista i śmiała;
A w sercu po raz pierwszy miłość się ozwała,
A w całym przyrodzeniu, w całym kręgu świata,
Jedną tylko istotę widziały me oczy.
O! był to czas anielski, był to czas uroczy,
Rozkoszne to były lata!

Dzisiaj... zniknęła mara szczęścia urojona,
Los kazał się rozbratać nawet i z nadzieją,
Na ścieżce mego życia powiędły koleją
Drogie niegdyś rozkoszy, miłości imiona:
A tę, co była życiem, duszą duszy mojej,
Tę, po której me serce smutków nie ukoi,
Inny przycisnął do łona!

Inna ręka zerwała ten kwiat ulubiony,
A ja z moim cierpieniem, ze łzami mojemi,
Pozostałem samotny na odludnej ziemi,
Jak anioł z empirejskich podwoi strącony.
Któż dziś nad moim losem szczerą łzę uroni?
Któż dziś moje westchnienia poniesie aż do niej
W lube, lecz dalekie strony?

Dawniej wiosna w różane przystrojona wianki,
Wschód słońca, cichość nocy, głuchy szum potoku,
Miały dla mnie tak wiele powabu, uroku:
Tak drogie w sercu moim obudzały wzmianki,
Gdym w zwierciadle strumienia, w księżyca promieniu,
W kwiecie świeżo rozwitym, w całym przyrodzeniu
Widział spojrzenie kochanki.

Dziś wszystko mi niemiłe, dziś kirem tęsknoty,
Smutną, wieczną żałobą wszystko się powlekło;
Wszystko, co było rajem, zmieniło się w piekło:
Na niwie dawnych pociech rosnące zgryzoty
Zagłuszyły nietrwałe mych urojeń kwiecie,
Na całym świecie pusto – bo na całym świecie
Jednej brakuje istoty!

Lecz ona jedna świat by dla mnie zaludniła;
Przecież umarła dla mnie, chociaż jeszcze żyje,
Żyje! – ale jej serce dla innego bije,
Żyje! – ale innemu miłość poświęciła.
Już mi jej żadna ziemska nie wróci potęga,
Już przed obliczem Boga spełniona przysięga
Na wieki nas rozdzieliła.

Lecz kiedyś znów nam trysną wyschłe szczęścia zdroje
I gdy dusza, stanąwszy przy śmiertelnym kresie,
Na skrzydłach wiary w inne krainy się wzniesie,
Znów, najdroższa istoto, złączym się oboje;
Tam urok młodych chwilek znów nam się rozśmieje,
Tam znów zakwitnie miłość i zgasłe nadzieje,
I dawne marzenia moje!

Tam!... lecz teraz, księżycu, skryj srebrzystą głowę,
Już nic w całej naturze dzisiaj mnie nie wzrusza;
Dzisiaj w przyszłości tylko żyje moja dusza,
Tam, gdzie ma z nowym życiem zyskać szczęście nowe
I po drugi raz spełnić czarę zachwycenia.
A wy, najdroższe pierwszej miłości marzenia,
Bądźcie zdrowe!... bądźcie zdrowe!...

Czytaj dalej: Tęsknota za krajem - Konstanty Gaszyński