O zmierzchu

Brzmi fujarka, wykręcona z wierzbiny,
Pieśń jej płynie gdzieś przez lasy, doliny.
Gdy omdleje tęskna nuta pieśniarza,
Dobre echo dźwięki piosnki powtarza.

Jasne słonko zmienia szatek kolory,
Staw posrebrza, rzuca złoto na bory —
Spada niżej, świeci coraz ogniściej,
I krwią patrzy przez zielone olch liście.

Zaterkotał młyn gderliwy, kuł żebra
Oplątała wstążka jakaś ze srebra;
W szklane nici, w perły białe rozpryska,
Wciąż się zwija, wciąż się kłębi, wciąż błyska.

Pociemniało stawu senne zwierciadło,
Z cichych niebios kilka dużych łez spadło;
Lilie wodne swe kielichy stuliły,
Dar niebieski, srebrną rosę ukryły.

Zaszło słońce za dalekie dąbrowy,
Jeno pasek zostawiło pąsowy,
Jakby jasne, niezatarte wspomnienie,
Że tu było, lało złote promienie.

Czytaj dalej: Zima - Kazimierz Gliński