Brzmi fujarka, wykręcona z wierzbiny,
Pieśń jej płynie gdzieś przez lasy, doliny.
Gdy omdleje tęskna nuta pieśniarza,
Dobre echo dźwięki piosnki powtarza.
Jasne słonko zmienia szatek kolory,
Staw posrebrza, rzuca złoto na bory —
Spada niżej, świeci coraz ogniściej,
I krwią patrzy przez zielone olch liście.
Zaterkotał młyn gderliwy, kuł żebra
Oplątała wstążka jakaś ze srebra;
W szklane nici, w perły białe rozpryska,
Wciąż się zwija, wciąż się kłębi, wciąż błyska.
Pociemniało stawu senne zwierciadło,
Z cichych niebios kilka dużych łez spadło;
Lilie wodne swe kielichy stuliły,
Dar niebieski, srebrną rosę ukryły.
Zaszło słońce za dalekie dąbrowy,
Jeno pasek zostawiło pąsowy,
Jakby jasne, niezatarte wspomnienie,
Że tu było, lało złote promienie.