Najaśniejszemu książęciu Władysławowi Zygmuntowi Jagiełowicowi Polskiemu i Szwedzkiemu Królewicowi Panu Memu M przy łasc

Północny kwiatku, pozorny i wonny,
z rakuskiej pierwszej nimfy urodzony,
co cieszysz wnuki Lechowe nadzieją,
gdy im po Austrach ciższe wiatry wieją,

odpuść mi, jeślim nad insze tak śmiały,
żeć ten zbiór rytmów nie z pamaskiej skały,
ale z domowych opłotek podawam,
co i sam Febus, i ja z nim wyznawam.

Lecz na dwór pański nie tylko klejnoty
bogate niosą i roztruchan złoty;
podczas abo śkło różną farbą zdobne,
abo i insze upominki drobne.

Król perski wody w krzywą dłoń nabranej,
od ubogiego pasterza podanej
miedzy inszymi nie pogardził dary,
co mu ich w ten czas kładziono bez miary.

Wolał on prostą szczerość, acz ubogą
niż dyjamenty i zaponę drogą,
niż koń pod siodłem świetnym wiatronogi,
który pory za na dźwięk trąby srogi.

Tym też ty sercem rym mój, któryć niosę,
0 Gwiazdo polska, przyjmi z chęcią, proszę,
a choć nie płynie z aońskiego zdroju,
do twego jednak niech ma wstęp pokoju.

Gdzie jeśli z chęcią twój go wzrok przywita,
ochota mu stąd uroście okfita,
że jeśli mu dni Bóg dalszych udzieli,
sławić cię więcej, więcej się ośmieli.

Aza z podrostem twym i ten róść będzie,
zwłaszcza pod takim gdy bokiem usiędzie.
Miał Maro, mieli drudzy Mecenaty,
1 miewał dowcip wieniec swój przed laty.

Więc przydzie ten wiek, przydą czasy twoje,
gdy ramię dzielne, sposobne do zbroje
pokażesz krwawy na pobój gotowe,
gdzie cię powiodą chorągwie orłowe.

I dojdziesz twego imienia pradziadów,
prostym ich tropem dogoniwszy śladów,
bądź to, gdzie zimny Tryjony wóz toczy,
bądź otomańskiej dając odpór mocy.

A jednemuć z nich, bliższemu od ciebie,
którego Sława posadziła w niebie,
nie był ten naród brzydki nigdy srogi,
bo mu był przytarł harde oba rogi.

I by mu państwa, jako obiecały,
słonym Neptunem pomoc były dały,
wyparłby już był on cny król z Europy
i nie zostawił bisurmańskiej stopy.

Tyś jego męstwa dziedzic, krew i plemię,
tyś sam szczep królów, którzy polską ziemię
łakomym z garła pohańcom wydarli,
wznówże ich pamięć, choć dawno pomarli.

Masz i zwierciadło żywe doma oto,
niż mu doprzędzie kłębka jego Kioto,
co siła mieczów stępił z przecznej strony
i w trwodze-ć wnętrznej dochował korony.

Za nim nastąpią twe zarazem dzieła,
które poetów piór pobudzą siła,
ale mój żagiel brzegu snadź dopłynie,
niż się wiersz onych w sprawach twych ochynie

Lecz co mi mój wiek nierówny z twym bierze,
wżdy się co teraz w tych rytmach obierze,
skąd by smak dalszy uszy młode wzięły
i na ich Muzy gotować się jęły.

A iż na pierwszym spraw potocznych progu
ten dobrze zaczął, kto co zaczął w Bogu,
masz wprzód Panieńskie pieluszki i stopy
pasterskie zaraz do zbawiennej szopy.

Po nich szarłatny krzyż na Łysym Wierzchu,
co na nim nagi wisiał Pan do smierzchu
i pierwej Jego od okrutnej ręki
zelżywe, srogie i nieludzkie męki.

Z Pielgrzymem niżej podróżnych rozmowy
i dowód krótki prorockimi słowy,
aż przy łamaniu w świętych ręku chleba,
gdy Go poznali prawie, jako trzeba.

Woła do Boga nędzny zatym człowiek,
nie osuszywszy za grzech sprosny powiek,
tenże przyczyny żebrze u tej Panny,
co sama skrzynią słodkiej z nieba manny.

Idą swym rzędem drugie poemata,
Jako te czasy dały i złe lata:
To już o burzy i wichrach domowych,
to przycierając zębów paskwilowych.

Aż dalszy poczet zawierają różne
pisania; jeśli płonne abo próżne,
to ja na wolny targ, by łąkę, niosę,
gdzie skrzydło pędzi pszczołę abo osę.

Acz na twym pańskim i królewskim dworze
nie rozumiem ja o takim censorze,
będzie li, będzie i ten, co mu rzecze:
„Daj pokój, z małych zdrojów rzeka ciecze”.

Czytaj dalej: Lutnia Jana Kochanowskiego wielkiego poety polskiego - Kasper Miaskowski