Tak mi jakoś dobrze dzisiaj,
Jak gdybym był w niebie,
I jak gdyby gwiazdki chciały
Wziąć mię między siebie.
Lecz ja wolę zostać z wami,
Mówię to otwarcie,
Przy piosneczce, przy kielichu
I wesołym żarcie.
Widzę, moi bracia mili,
Że was to zdziwiło —
Jednak wierzcie, mnie na ziemi
Jest naprawdę miło:
I przysięgam uroczyście,
A nie cofnę słowa,
Że nie myślę jej opuszczać —
O! niech Bóg uchowa!
Gdyśmy się więc dzisiaj zeszli,
Gdy swobody chwila,
A to niech nam spiew poety
Wieczór ten umila;
Wprawdzie druhy nasze pójdą
Dziś w daleką drogę,
Lecz w tej chwili są tu jeszcze,
Cieszyć się więc mogę.
Niech żyje, kto życie daje!
Oto ma zasada.
A więc pierwsze zdrowie króla,
Który nami włada.
On od wrogów nas zasłania,
Na ład w kraju zważa;
Strzeże pilnie dawnych dzielnic,
Nowych nam przysparza.
Drugi toast zaraz potem
Tej jedynej mojej! —
Tu niech każdy po rycersku
Zwróci się do swojej.
A jeżeli która z panien
Wie, do kogo piję,
No, to proszę wołać ze mną:
„Niech i mój tak żyje!“
Trzecia szklanka przyjaciołom,
Dwóch ich jest, czy trzech!
Których razem w dniu pogodnym
Łączył spiew i śmiech,
By rozprószyć smutku mgły
W czasie nie różowym —
Trzeci toast przyjaciołom,
Starym, czy też nowym!
Tak jak wielkiej rzeki falom
Ciągle fal przybywa,
Tak i nasze koło rośnie,
Gdy chwila szczęśliwa;
A gdy w szczęściu się połączym,
Ramię do ramienia,
To nas potem łączyć będzie
I chwila cierpienia!
Gdy się tutaj zbierzem razem,
Razem jest nas wielu —
I tak ciągle bliżej wszystkim,
Bliżej jest do celu.
Bo od źródła aż do morza
Młyn niejeden miele,
A całego świata szczęście,
Oto nasze cele!