Na wsi dzień kładłaś, jak ściętą róże;
W karty powieści,
Słysząc, jak obok drzewo, a w górze
Chmura szeleści.
Podobna wielkim ogrodom sennym
W godzinie świtu,
Brałaś dla twarzy farby codziennie
Prosto z błękitu.
A w oczach miałaś światło i ciszę
Wielkiej pogody,
Która, jak mądre ramię, kołysze
Lądy i wody.
A spokój kradłaś Bogu jak słowo
Z przepysznej wazy,
W której rozsiane, płyną miarowo,
Kręcą się głazy.
A dziś pod miasta kopułą ciemną
Serce masz znojne,
Pochylasz czoło smutne nade mną
I niespokojne.
A ja z Twych powiek zgarnąwszy ręką
Łzy, jak opale,
Oto je w mowy przetapiam dźwięku —
Ku wsi pochwale.