Jasny szpaler

Autor:

Już mi cię nikt nie odbierze —
Ni winorośli pnącze,
Które na cichym parterze
Rozwarte okna plącze.

Ani złocisty parów.
Ani grabowa altana.
Co się kołysze, czaru
Pełna i zadumana.

W rozsłonecznienie rana
Ptak mi cię wykraść nie zdoła.
Już mi się nie zagubisz
W trawach i gorzkich ziołach.

Niepokojąca zieleń
(Moja to żmudna przystań
Też wchłonąć twej bieli nie zdoła.
Spróbuj, na drodze przystań...


Nikt mi cię nie odbierze,
Nie może, nikt, bo gdzieżby —
Odnaleźć ślad twych ścieżek
Gęstwiny przeszukać [wszerzby]..

Swą złotą od lata ręką
Zsyłasz mi ciężkie płody —
Owoce miłowania,
Jak na pogańskie gody.


Już mi tam żadne słowa
Nie będą nad twoje słodsze,
Cieplej się moja głowa
O inne palce nie otrze.

Drzew prześwietlone konary
Nade mną się chętniej nie nagną,
Kiedy jak w białe łoże
Legnę na grząskie bagno.

Nikt mnie tak nie ochłodzi,
Bym poczuł się szczęśliwy —
Jak twoich zielonych deszczy
Rozczesywane grzywy.

Nikt mi cię nie odbierze...

Choć nie wiem, jak cię miłować,
Jak pożądanie przeżyć —
Jesteś tak dziwna, jak w jasny
Dzień — ledwie wstający półksiężyc.

Czytaj dalej: Pasterka - Jerzy Liebert