Marmuru cudny głaz kupuje
W zachwycie rzezbiarz pewien.
"Co dłutem - rzecze - zeń wykuję?
Boga, stół, misę? Nie wiem.
Bogiem niech będzie, gdyż ochota
Przyszła mi, by w prawicy
Miał piorun. Duchem znoście wota
I drżyjcie, śmiertelnicy!"
I zdziałał majster nasz tak celnie
Konterfekt Jowiszowy,
Iż osądzono niepodzielnie,
Że brak mu tylko mowy.
Krążyła nawet plotka znana,
Że gdy dokonał dzieła,
Ugięły się pod nim kolana -
Taka bojazń go zdjęła.
Podobnym tu był do poety,
Który gdy zmyślił bogi,
Zląkł się, że dotknie go, niestety,
Ich piorun i gniew srogi.
Jak dziecię drżał, obawą zdjęty
Przed rychłą zemstą boską:
By lalki miały spokój święty,
Jest wieczną dziecka troską.
Za sercem umysły podążą -
A jakie stąd owoce?
Liczne pogańskie błędy grożą
Niejeden lud w pomroce.
Jak kochankowie szczęśliwi
Gonić będą mamidła:
Pigmalion swą Wenus ożywi
I złapie w miłosne sidła.
Nikt z nas nie szczędzi zachodu,
By ziścić swoje rojenia:
Człowiek dla prawdy jest z lodu,
Ale dla kłamstwa - z płomienia.