Czemu uciekam od natłoku ludzi?
Tak mnie niejeden pyta się, zdumiony...
Czyż grzech, co z czoła zrzuca im korony
Bożego piętna, we mnie wzgardę budzi?
Czy-m jest z tych karłów, co, w dumie niezdrowéj
Wzniósłszy nad miarę serca i rozumu
Kościół dla siebie, drżą, by dotyk tłumu
Tej ich karcianej nie zniszczył budowy?
Nie! nie! Ja w ciemnej swego wnętrza kaźni,
Jak ów pustelnik, wyklęty ze świata,
Z tej się zamykam bolesnej przyczyny —
Aby nie czytać w oczach człeka-brata,
W których swój obraz widzę najwyraźniej,
Własnej słabości, ach! i własnej winy!...