Światła płoną na ulicach miasta;
Tłum próżniaków, jak rzeka, się wzmaga,
A wśród niego gałgankami szasta
Wyuzdana Venus vulgivaga.
Z każdą chwilą bezczelność jej wzrasta,
Słodka, ckliwa, paląca, jak zgaga:
Tu zaszydzi, tam cię błotem schlasta —
Błotem pieszczot — Venus vulgivaga.
Idź! posłuchaj wabiącego słowa!
Niech ci łono skalane otworzy,
Niech twe oko zaćmi pierś jej naga!
Trądem dusza okryje się zdrowa,
W sercu ogień ugasi ci boży
Jednem tchnieniem Venus vulgivaga.