Księga ubogich - VI

O starowierne melodie!
O bogomodlne organy!
Słucham was dzisiaj, jak dawniej,
Do głębi rozmiłowany.

Przychodzę pod zrąb sczerniały
Modrzewiowego kościoła
I słucham, jak głos mnie odwieczny
Do wielkich wyznań woła.

Przytulony do lipy stuletniej,
Oszołomiony jej wonią,
Ulegam świętym urokom,
Co w pieśni organnej dzwonią.

Zda mi się, że w jej potędze
Odzywa grom się znowu,
Gdy Twórca nadawał kształty
Swemu płodnemu Słowu.

Że w tych przycichłych akordach —
O jakżeż czekam ja na nie! —
Odzywa się Jego serdeczne
Tych kształtów umiłowanie.

Czuję, zagubiony w przedwieczu,
Jak dusza się moja przemienia,
Jaka ją żądza porywa,
Jakie ją wznoszą pragnienia.

Z gliny, rzuconej mym rękom,
Chciałbym ulepić dzieło,
Co serce by miało organne,
Co z Niego początek wzięło.

Wiem: nie dorówna-ci ono
Prawdzie Pierwszego Mistrza,
Ale odbijać ją będzie,
Jak niebo woda najczystsza.

Chciałbym, ażeby się miłość
Spełniała w tworzącej duszy,
By oczy jej były otwarte
I zawsze otwarte uszy.

Wiem: nie dorówna-ci ona
Jego wszechwidnej miłości,
Ale ku źródłu swojemu,
Iść będzie jakonajprościej.

I oto, gdy w wiejskim kościele
Organy brzmią rozmodlone,
Ja z jarzmem tych pragnień moich
W Jego wędruję stronę.

Przytulony do lipy stuletniej,
Na łany śpieszę, nad zdroje,
Z pól Jego zbieram materiał
Na czyn mój, na dzieło moje.

Czasem mnie kłos zastanowi,
Najpłońsza zatrzyma trawa,
Lub fali jeziornej dalekie
Wspomnienie w poprzek mi stawa.

I wówczas mi się wydaje —
O dumo, idąca z Boga! —,
Że miłość moja tak wielka,
Jak w krąg ta ziemia droga...

O starowierne melodie!
O bogomodlne organy!
Słucham was, dzisiaj, jak dawniej,
Do głębi rozmiłowany...

Czytaj dalej: Przy wigilijnym stole - Jan Kasprowicz