Płynie, toczy się Dunajec,
Toczy się i płynie
Nie na dobre wyszła zdrada
Cygańskiej dziewczynie.
Wybrali się trzej Cyganie
W drogę do Ludźmlerza,
"Nuże sobie dziś dobrego
Upolują zwierza".
Rzecz wiadoma: maja złoto
Podhalańskie gazdy,
Zwłaszcza pełno jest dolarów
Ze zamorskiej jazdy.
Wybrali się trzej Cyganie
W Matkę Boską Siewną,
Do Ludżmierskiej szli Królowej
Ze swoją królewną.
Będą jeszcze dzisiaj rzucać
Między sobą kości,
Kto jej złoty sprawi wianek
Z ogromnej miłości.
Który z nich ją poprowadzi
Na weselne tańce,
Tak dumają sobie w drodze
Cyganie-pohańce.
Wtem się cztery, cztery ptaki
Nad nimi zerwały,
Trzy z nich czarne były kruki,
Czwarty gołąb biały.
Czarne kruki cosik kraczą
Cyganom do ucha,
A ten czwarty, gołąb biały,
Coś Cygance grucha.
A gdy byli już w Ludżmlerzu,
W pośrodku kościoła,
Klęknie dziewczę przed ołtarzem
I głośno zawoła:
"Chroń swych wiernych od złodziei
Ludźmierska Panienko!
Gdy opadną ich Cyganie,
Będą śpiewać cienko.
Mnie zaś oddaj góralowi
W małżeńską niewolę,
Niech ma w sobie krew juhaską
Me przyszłe pacholę".
Usłyszeli to gazdowie
I w tej samej chwili,
Nim złodziejstwo popełniono,
Cyganów ubili.
Płynie, toczy się Dunajec,
Toczy się i płynie,
Nie na dobre wyszła zdrada
Cygańskiej dziewczynie.
Żaden juhas, żaden baca,
Żaden gazda hruby
Nie powiedzie Cyganichy
Na małżeńskie śluby.
Konający ją przeklęli,
Bóg nie był łaskawy:
Padła w drodze, nim dotarła
Do swojej Orawy.
W szczerym polu grób jej leży,
Na samotnym grobie
Wysiadują wciąż trzy kruki
W swej czarnej żałobie...
Wysiaduje gołąb biały
I grucha, i grucha
O dziewczynie, co oddała
Zgnębionego ducha.
Płynie, toczy się Dunajec,
Toczy się i płynie,
Nie na dobre wyszła zdrada
Cygańskiej dziewczynie.