Rękawice

Ukradła serce, dusze mię zbawiła
Pieszczona ręka i zaraz się skryła
W perfumowaną rzymską rękawicę;
Tę w te gorąca nalazła piwnicę;
Tę i lodownią, w któréjby przez znoje
Nienaruszone skryła śniegi swoje.
Nie dziw po części; bo tak złodziéj czyni,
Kryje się pilno, kiedy co zawini,
I zbójca kiedy na lesie dowodzi,
W odmiennéj sukni i maszkarze chodzi.
Już się o kradzież nie będę prawował,
Ani o rozbój będę następował,
Tylko niech winny szuka ze mną zgody
I da się na znak całować ugody.

Czytaj dalej: Do trupa - Jan Andrzej Morsztyn