U mej siostry cicho strzegą
Sadu kwietne żywopłoty,
Nard w nim — ulga serca mego, —
I cynamon pachnie złoty.
Z traw narcyzy lśnią, jak zorze,
Dyszą wonnym aromatem,
Rzekłbyś, drzewiej kwitły może
Nad Tygrysem i Eufratem.
Tam granaty zdobią tęczą
I szkarłatem swe korony,
Złotoskrzydłe pszczoły brzęczą,
Jak Edenu ciche dzwony.
Pośród sadu cud-krynicę
Kryją bluszcze, rój stokrótek,
Tej krynicy zdrojem sycę
Serce, gdy je trawi smutek.
Wiedz: krynica ta zaklęta!
Nikt nie zmąci jej, nie zbudzi —
Ta ożywcza woda święta
Jest dla braci, nie dla ludzi.
Cichy wietrze ze zachodu,
Sen mej duszy spełnij w czynie:
Wiej na głębię wyżej brodu,
Niechaj płynie, niechaj płynie!
Mocnyś, niczem nie zwalczony!
Dmij czarami, dmij, skrzydlaty,
Na te nardy, cynamony,
Niechaj sączą aromaty!
Pantełejmon Kulisz