Piszę do Ciebie, Mamo
co miesiąc list oficjalny.
Zawsze prawie to samo,
tekst dobrze znany, banalny.
Że żyję, jestem zdrowa
i że za paczki dziękuję.
Co myślisz, czytając te słowa?
Jak je rozumiesz? Co czujesz?
Czy wiesz, jak wielka to blaga?
Ty jeden wiesz, o Boże,
jak prawda wygląda naga,
opowiem Ci kiedyś...może...
Skończyły się uniesienia.
Romantyzm diabli wzięli.
Mamo! Czy wiesz, jakie mam marzenie?
Marzę o czystej pościeli.
I tak by się nieraz chciało
mieć ciepłą, czystą wodę..
Mamo! czy wiesz - moje ciało
jest jednym wielkim wrzodem.
To wszy i pchły mnie jedzą
i tylko wyję z rozpaczy!
A tam, na wolności czy wiedzą,
co słowo „Durchfall” znaczy?
I można zielonym iść lasem,
i śpiewać, jak przyjdzie ochota?
Mamo! Ty nie wiesz, jak czasem
dzika mnie ogarnia tęsknota!
Miotam się jak szalona!
W męce i bezsilności,
w próżnię wyciągam ramiona,
i tęsknię do wolności.
A na stajennej pryczy –
obok człowiek umiera,
oczy ma błędne i krzyczy!
A śmierć chodzi i wybiera.
Krzyczy, że żyć chce jeszcze,
że chce do dziecka, do domu.
Gorączka ją pali i dreszcze,
śmierć się zbliża po kryjomu.
Czekacie, dzieci, na próżno
w żalu ogromnym, w tęsknocie.
To dobrze, że Wy nie wiecie,
jak trup Jej leżał w błocie.
Pod blokiem z innymi trupami
o... nie leżała tam sama
całymi godzinami
kochana Wasza Mama.
A obok, niedaleko,
umiera jeszcze jedna.
Łza błądzi pod powieką
i zmienia się już, biedna...
Wczoraj jeszcze zdrowa,
każdy się nią zachwycał,
zniszczyła ją choroba lagrowa,
tak zwana pęcherzyca.
I ukochany się smuci
i tęskni od wielu miesięcy.
A ona już nigdy nie wróci
jak tyle, tyle tysięcy.
W długie bezsenne noce
rozmawiam z Tobą, Mamo.
Blask lamp w górze migoce
i śni mi się ciągle to samo:
Że się pochylasz nade mną,
jak kiedyś nad kołyską
Rękę masz taką przyjemną
i czuję Cię bardzo blisko.
I chcę Cię zatrzymać siłą
Mamo moja kochana –
lecz wiem – tak się marzyło,
a za mną noc nieprzespana.
Birkenau 1943 r.
* Utwór powstał w obozie koncentracyjnym, autor pozostaje nieznany.