Caelo supinas si tuleris manus.
W niebo wznoś ręce Fidylo gospodarna,
Gdy na młodziku miesiąc, ślij zaklęcia,
Kadź Larom, syp im tegoroczne ziarna,
I łakomego nie żałuj prosięcia.
Afryk nie spali ci winnej jagody,
Ni zaraźliwa śnieć padnie na zboże;
Luby przychowek twój nie dozna szkody
W owocorodnej, niebezpiecznej porze.
Ofiarne bydle na to się wypasa
W lasach dębowych, na śnieżnym Algidzie,
I po albańskich trawach na to hasa,
Że pod kapłański topór samo przyjdzie.
Na co szafować tyle krwi jagnięcej,
Na co kosztowne nieść bogom objaty —
Kiedy dla drobnych Larów co najwięcej
Mirt i rozmaryn wystarczy, lub kwiaty.
Byle ofiara szła z niewinnej ręki,
Dar najcenniejszy nie tyle zniewoli
Dla cię Penaty gniewne, co troszenki
Święconej mąki, i co szczypta soli.