Stary budzik

Sta­ry, po­gię­ty, za­pró­szo­ny grat
Bez śrub i nó­żek, bez dzwon­ka i szkła —
Kół­ka i try­by prze­żar­ła mu rdza,
Jest w moim domu już dwa­dzie­ścia lat.

A jed­nak cho­dzi — ja­kaś moc w nim tkwi
I ja­kiś wiecz­ny, nie­prze­rwa­ny ruch.
Jest mi on w ży­ciu jak naj­lep­szy druh,
Wier­ny to­wa­rzysz złych i do­brych dni.

Cza­sa­mi nocą, gdy od­le­ci sen
I gdy na szy­bach wy­pa­tru­ję dnia,
Słu­cham jak ze­gar w ci­szy noc­nej gra
Gło­sem do­by­tym z ta­jem­ni­czych den.

Dziw­na mu­zy­ka — w mia­ro­we tik tak
Co chwi­la wdzie­ra się nie­zna­ny dźwięk,
Jak gdy­by du­szy umę­czo­nej jęk,
Jak­by z ot­chła­ni ta­jem­ni­czy znak.

Czar­nym ob­li­czem pa­trzy na mnie mrok,
Ni­cość owie­wa mię swym zim­nym tchem —
I zda­je mi się, że to w ser­cu mem
A nie w ze­ga­rze sły­chać śmier­ci krok.

Czy­taj da­lej: Chciałbym mieć mały sklepik z zabawkami – Henryk Zbierzchowski

Źró­dło: Ogród Życia, Hen­ryk Zbierz­chow­ski, 1935.