Gdy na łożu odpoczywam,
Z przymkniętymi na wpół oczy,
Wciąż przed myślą mą się snuje,
Obraz cudny i uroczy.
Gdy zaś głowa rozmarzona,
Z wolna na pierś mą opada,
Zaraz obraz ów przecudny,
Do urojeń snu się wkrada.
Nie rozpływa się ów obraz,
Wśród porannej zorzy białej,
Noszę go wciąż w sercu moim,
Przez poranek i dzień cały.