Skra spada z wysokości,
Przecina światłem mrok —
Gwiazda to mojej miłości,
Za którą leci mój wzrok.
Padają z białej jabłoni
Liście, jak cichy żal;
Podmuch je po ziemi goni,
Ponosi w ciemną dal.
Dowiewa śpiew łabędzi
Z czarnych, jeziornych błoń —
Coraz to ciszej gędzi,
Aż go pochłania toń.
Noc. Ni szelestu skargi.
Liście pogonił wiew.
Gwiazda strzaskana w piargi.
Przebrzmiał łabędzi śpiew.