Żem na jej twarzy słodkie ujrzał piętno,
Więc mi Pasterka wolne serce wzruszy,
Tem, czem mu każda inna była wstrętną.
Lecz gdy się za nią wśród zacieni czaję,
Grzmiący mi zdala głos przeraził uszy:
— Niestety! tędy droga wprost w rozstaje! —
Co tchu się wtedy pod cień buku chronię.
Tam zaś, gdy dumam, wskroś mię zdjęły dreszcze
Nad zgubą własną: więc zaplótłszy dłonie
Wróciłem nazad — póki pora jeszcze. —