Byliśmy sami... Na zwalonej sośnie
Staliśmy, wonią kwiatów upojeni...
Nad nami w gąszczu wiosennej zieleni
Leśny trubadur śpiewał pieśń o wiośnie;
Śpiewał o jutrzni, co się tęczą mieni,
Śpiewał o lilii, co nad stawem rośnie —
I pieśń płynęła po lesie rozgłośnie
I zamierała śród wieczornych cieni...
A zmrok zapadał... Na gór szare grzbiety
Schodziły z niebios blade fiolety
I mgła się kładła pomiędzy drzewami...
A nam w ów wieczór półjasny, półsenny.
Śnił się o zmroku taki sen promienny,
Żeśmy milczeli, choć byliśmy sami.