Męża jeżeli posąg wywiodłeś z kamienia
Tak, jak on jest, niech wiekom późniejszym zostanie —
Lecz kobieta — zarazem kobietą spojrzenia,
Sobą i ową, jak ty poglądałeś na nię.
Nieustannem zjawiskiem, ona i nie ona,
Jako palm okolica, stała na pustyni,
Ale w nieistniejące lądy obwiniona,
Które obłysk słoneczny i wzrok ludzi czyni.
Żeby prawd nie przed sobą zawsze szukał człowiek,
Jak gdy się obojętnie cudze dzieło czyta,
Na to są te złudzenia — rzęsy ducha, powiek,
Na to sztuką, poezja... i sama kobiéta!
I marmur twój, który mnie będzie świadczył co wiek,
Że nie była to prawda — nawet dziś — zakryta.