Wiersz ten ci święcę, aby — jeśli los ma zdarzyć,
Iż szczęśliwie, jak okręt wichrami goniony,
Imię moje epoki dojdzie oddalonej,
I na dźwięk jego w wieczór mózgi będą marzyć,
Pamięć twoja jak baśnia mgłami osłoniona,
Nużyła czytelnika, ciągle w pieśniach gwarząc,
I bratniem się, mistycznem ogniwem kojarząc
Ze mną — na hardych moich rymach zawieszona;
O wyklęta! ty, której okrom mnie — o biada!
Od piekieł do Nieb szczytu nikt nie odpowiada!
Ty, co jak cień szlak znaczysz ślady znikomemi,
Depcząc stopą leciuchną, spojrzeniem wesołem
Głupców, co cię zwą gorzką, ty z oczy smolnemi
Posągu, ty Cherubie mój z miedzianem czołem!