Samolot

Patrz, Wojtasku, tam do góry,
jak samolot leci chyży!
To zakręci, to się zniży,
to się wzbija znów nad chmury!

Patrz, przeleciał — aż się migło —
nad domem naszego wujka.

Zabrzęczało wartkie śmigło
niby wielka mucha-plujka!
Miło bujać jak ten pilot,
co w tym samolocie jeździ,
całe miasto znać na wylot,
gdzie kto mieszka czy się gnieździ.
Ile można mieć oskomin,
uprawiając tę awiację,
kiedy widzi się przez komin,
co kto jada na kolację!

Mały Pierot, smętna lala,
liczko wielce ma ponure,
bo mu Wojtuś nie pozwala
spojrzeć na te cuda w górę!

Czytaj dalej: Przygody Pchły szachrajki - Jan Brzechwa