Biedny jastrząb! śród niebios porwała go chmura,
W obcy zaniosła żywioł i dalekie strony;
Morską przesiąkły rosą, wichrami znużony,
Śród ludzi na tym maszcie roztoczył swe pióra.
Lecz go żadna bezbożna nie pochwyci ręka,
Bezpieczny, jakby siedział na leśnej gałęzi;
On jest gościem, Giovanno; kto gościa uwięzi,
Jeżeli jest na morzu, niech się burzy lęka.
Wspomni na moje, wspomni na twe własne dzieje!
I tyś na życia morzu - widziałaś straszydła,
I mnie wicher odpędził, słota zlała skrzydła.
Po cóż te słowa miłe, te zdradne nadzieje?
Sama w niebezpieczeństwie - drugim stawisz sidła.