Kartofla

O nowogródzka ziemio, kraju mój rodzimy,
O, Trębeckimi godzien uwielbienia rymy!
Humańskich bracie sadów i okolic Wisły,
Gardzą tobą gminniejsze podróżnika zmysły.
On wielbi kraje, zysków treściwych nieświadom,
Ciekawe dla przechodnia, lecz zgubne osadom,
Gdzie w przykrych zacieśniona położeniach ziemia
Nie w miarę pali, mrozi, świeci i zaciemia.
To górami stercząca, nieba zda się panią,
To przeraża do wnętrza rozdartą otchłanią.
Gdzie przyrodzone moce śród gwałtownej spółki
Nazbyt bliskie i wieczne są nieprzyjaciółki.
Zatapia ziemię woda, wodę ognia władza,
Wicher obrywa skały, a piorun rozsadza.
To Alpa, chmurę deszczów zmroziwszy pod niebem,
Zwali i niskich śnieżnym zasypie pogrzebem;
To z wyłamanych pleców kiedy roztop lunie,
Świata ledwie na obim nie wstrząsa biegunie.

Inna błoń krasnej Rusi, roztwarta dla oka,
Nie szarpią jej przepaści, nie jeży opoka;
Lecz i plonom Cerery dogodniejsza skiba,
I dla żywiołu lepsza nad inne siedziba.
Mieszkaniec, w tak łagodnym rozgnieżdzony kraju,
Słynie wielkością duszy, prostością zwyczaju.
Stąd Mendog ciskał gromy za północne ściany,
Tutaj z rzymiańskim sercem wschodziły Reytany.
A gdy znikła celniejsza dla kraju przysługa,
Stali się z orężników opiekuni pługa.
Niebo, ceniąc rolnika dostojne kłopoty,

Łaskawymi tę ziemię uzacnia przymioty.
Choć brylantów nie znajdziesz po jej sianych piasku
Ni w jamach dla złotego giniesz wynalazku,
Choć pagórków tokaju nie rumienią kiści,
Motyl indyjski tkaczyk nie oprzędzie liści,
A ziemia twarda, będąc oraczom macochą,
Błagać się wielokrotnie potrzebuje sochą.
Ale w jesieni z lichwą odwdzięcza się praca
I sendomirskie żniwo twój obszar wyzłaca.
Na łąkach, trzęsąc karkiem, huczy ród bawoli,
Andaluzyjska trzoda po wzgórkach swawoli.

Witajże, kraju błogi, niemońska ziemica,
W bohatyry wielmożna, a plonów rodzica.
Witajcie, co się swymi wsławiacie pobyty:
Sejmowych Wereszczaków rodzie znamienity,
I szczorsowski nad inne podniesiony Hrabia
Uczoną ręką dziwy ziemiańskie wyrabia.
Innym lirom wysławiać przez uczeńsze brzmienie
Twe gmachy, wodotryski, zamorskie zielenie,
Twe państwo mądrym skarbem czekające gości,
io Twój lud, sławny z dostatków, sławniejszy z wolności.
Ja, prosty wieszczek, skromne tobie splatam wianki:
Czcicielowi rolnictwa, uprawcy ziemianki.

Czytaj dalej: Niepewność - Adam Mickiewicz