Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sądzę, że wiersz jest wszystkim, co zostało wymienione powyżej, pod warunkiem, że zachowuje właściwą FORMĘ. W przeciwnym razie - jest prozą.
Forma nie oznacza jakiegoś schematu. Określa tylko pewne warunki, które powinien spełniać tekst, aby stać się wierszem. Te warunki to między innymi środki stylistyczne, pośredniość przekazu, wieloznaczność. Natomiast, żeby stać się dziełem sztuki, wiersz musi być oryginalny, a więc zawierać coś nowego: nowe spojrzenie na sytuację liryczną, nową metaforykę, nowy sposób wypowiedzi itd. W przeciwnym razie wiersz jest tylko wierszem, nie jest natomiast dziełem sztuki. Jednocześnie - sama oryginalność nie stanowi o tym, że tekst jest wierszem. Dziełem sztuki może być przecież również proza.
Pozdrawiam, j.

  • Odpowiedzi 48
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A co z poezją satyryczną, albo typowo liryczną, albo niektórymi tekstami lingwistów? Nie zawsze musi być głębia, penetracja ludzkiej psychiki i śmiertelna powaga. Np. limeryki?... Niektóre wiersze Skamandrytów?... Herberta?... Białoszewskiego?... Czasem jest to żart słowny, czasem niebanalny zapis banalnej sytuacji lirycznej. To też są wiersze, to też poezja, też sztuka. Nie bądźmy tacy "górni i chmurni", poezja nie jest tylko i wyłącznie Poważną Sztuką z Misją. To także zabawa. I właśnie trzeba to traktować lekko, bo inaczej można zwariować.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Więc jednak można stwierdzić, że isnieje pewien kryterium pisania? I powstaje mi pytanie o wieloznaczności, czy napewno musi takim być wiersz? :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To wiersz jest swoistym sposobem mówienia, ale jednocześnie musi podlegać pewnym regułom, zasadaom pisania? I jak widzisz sytuację tych początkujących poetów tu na forum, zwłaszcza ludzi młodych, którzy mają dużo co powiedzieć, i to jest może jedyny sposób w jakim mogą to powiedzieć? Czy zauważasz, że tu mają zakaz pisania tak, jak to sami czują, widzą?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pezja bez wiersza też funkcjonuje. Weźmy taką prozę poetycką. W jakimkolwiek wydaniu - opowiadania, miniaturki czy zwykłego listu.

Pozdrawiam, R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rzygaj sobie rzygaj
każdy kocha tak jak chce
do rzygania też się to odnosi
ja rzygam tak z czułością

to i w wierszach szukasz czułości? :)
I w żyganiu? Albo rzyganiu? Obojętne, czy poprawnym ortograficznie, czy nie?
;)
Opublikowano

A teraz odpowiem na pytanie Krzysztofa. :)
Dla mnie wiersz jest przelaniem na papier (nawet ten elektroniczny) uczuć, emocji, obrazów i dźwięków. Idzie mi to lepiej lub gorzej - przez większość życia wyrażałam się raczej dosłownie w obrazach, w prozie i w tańcu. Niemniej - wiersz czy w ogóle pisanie, malowanie, tworzenie sztuki, jest dla mnie uzewnętrznieniem tego, co się dzieje w mojej duszy w danym momencie. Obojętne, czy muszę akurat wylać gdzieś targające mną uczucia czy emocje, czy też w mojej głowie dudni muzyka z tysiącem obrazów (zazwyczaj wszystko to naraz). Po prostu kiedy przyjdzie wena/natłok wrażeń, muszę tworzyć, bo inaczej bym wybuchła (co czasem mi się zdarza)...

Jednym słowem - podsumowując i streszczając - poezja to forma wyrazu, służąca do utrzymania pisarza w całości. ;)

Pozdrawiam, R.

Opublikowano

Wiersz to... wiersz...

to jest forma literacja mieszczaca się w ramach tego co za wiersz jest uważane....

jest i tak dość szeroko dziś rozumiana, a poza tym jednak jakaś forma wymaga wysiłku intelektualnego, aby była dziełkiem literackim i jednak coś przypominała....

;o)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis dziękuję
    • @Wiesław J.K. Jej Wiesław, rozważania czysto teoretyczne, skoro coś nami kieruje, nazwiemy to wizją, to oczywistym jest ten wolny wybór, tu sprawdza się stare powiedzenie albo idziesz z,albo pod prąd -co ono oznacza dla Ciebie? Przy okazji dzięki za przypomnienie tej rozwałki ( od rozważania:)) Pozdrawiam 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @obywatel Głupie może nie, ale trudno nie zgodzić się z tym, że zaaranżowane być może jest, a może napewno...sam nie wiem. Pozdrawiam! :)
    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...