Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
pamięci M.Cz.


* * *

Nareszcie to zrozumiałem. Pomost, który tworzyłem pomiędzy swoimi dwoma równoległymi światami ujrzał dzienny półmrok. Czułem się jak bohater przed chwilą przeczytanej książki, jak człowiek przemierzający labirynt, w którym napotyka fragmenty swoich ideałów, jak ktoś nieobecny, tkwiący obok, pomiędzy realnością, a snem. Roześmiane, płaczące czy złowrogie twarze, zastygły dookoła, pomału odchodząc. Dla mnie każda z nich była zakazana. Pragnąłem znaleźć się sam, na swoim pograniczu.
Zawsze wyobrażałem sobie jak będzie po śmierci. W końcu, pewnej nocy, gasząc kolejnego peta w obsranej przez gołębie popielniczce, doszedłem do sedna. Odnalazłem to coś, za czym goniłem przez całe swoje, nic nie warte życie. Olśniło mnie. Odtąd pojmowałem świat inaczej. Każdy jesienny liść, pierwszy zimowy śnieg dostrzegałem z innej perspektywy. Nawet rano stojąc na przystanku, czekając na autobus, który wkurwiał, bo raz przyjeżdżał za późno, a raz za wcześnie spluwałem w innym stylu na ziemię ojczystą, uwaloną bo brzegi kapslami, akcyzami od wódki i innymi, nikomu nie potrzebnymi rzeczami.
Wiele razy kusiło mnie, żeby przestąpić próg, poczuć się jak w świecie bajek, po drugiej stronie lustra, zostawić wszystko, bo i tak nic mnie nie trzyma. Wszystkie młodzieńcze miłości, nadzieje, marzenia, plany spychałem z urwiska nim doszło do czegokolwiek. Starałem się być innym, jednocześnie zachowując pozory w świecie, w którym byłem wyrwany z kontekstu. Miałem dość tych wszystkich małolat z gadu gadu, czy zboczonych podfruwajek, ze szkolnych korytarzy. Na chuja mi czyjeś problemy? Kiedyś nawet poszedłem z jedną na pizzę, ale jak zaczęła prawić o czymś, zupełnie mi odległym, słuchałem jednym uchem, a oczami wyobraźni przemierzałem ponure zakątki lasów albo ulic, na widok których inni pytali mnie czy się nie boję.
Żyłem z tym, że w każdej chwili może nastąpić koniec, a wszystko runie jak kruche ciastko w brzuchu spasionej sąsiadki. Miałem swoje terapie szokowe, odwlekające ostateczną egzekucję. Miałem trzy wyjścia. Albo mnie ktoś zabije, albo sam się zabiję, albo umrę normalnie. Pierwszego bałem się najbardziej. Nie wyobrażałem sobie nigdy kostuchy, przychodzącej wraz z nożem w bebechach czy glanem w głowie. Drugie wyjście było znacznie bardziej kuszące, ale przecież mogłem przeżyć, a potem jako roślina, gapić się w sufit już do końca. Nie chciałem też umierać, jak stary menel w parkingowej budce czy kanciapie grabarzy, przy wejściu na cmentarz. I tak źle, i tak niedobrze.
Z czasem postanowiłem istnieć bez żadnych zahamowań. W razie potrzeby nawet splunąć w twarz rudej profie od bioli i powiedzieć: ,,chuj ci w dupę'' albo ,,pierdol się ze swoimi brodawścicami''. Było to na swój sposób smutne. Dojrzeć do takiej decyzji.
Pewnego dnia stanąłem nad brzegiem rzeki i obserwowałem pożar na moście. Kawałki materiału spadały w nieprzeniknioną toń. Nawet stamtąd dochodził mnie zapach benzyny. Uśmiechnąłem się. Oni wszyscy myśleli, że to ja. Policjanci dymiący albatrosy bez filtra przy starym polonezie czy strażacy zwijający swoje węże, rozprawiali namiętnie jak głupi siedemnastolatek spłonął. Zadowoleni, że sprawa zamknięta i więcej kartek z protokołami będzie mogło gnić w wiekowych biurkach komisariatów. Odwróciłem się i stanąłem przy szosie. Złapałem okazję. Jakiś starszy pan podwiózł mnie do wsi moich dziadków. Podziękowałem i po chwili zniknąłem pomiędzy drzewami. Starą leśniczówkę w sercu rezerwatu wyremontowałem podczas wakacji. Nikt tam nie zaglądał. Umarłem na zawsze.
Opublikowano

Kurcze Dżejdżeju! Udał ci sie ten numer, jak mało który. Masz cholerny potencjał.
Czy jednak nie jesteś za młody na taki pesymizm? Każdy jest za młody.

mam tylko dwa malusieńki ale:
te bękarty nie pasują do kontektu, no i strażacy zawijający swoje węże- zwijający chiba

Opublikowano

ostro napisane, jak cięcie nożem! rokawałkowanie siebie bez narkozy! ...tylko w zaciszu mozna dotrzeć do siebie i znalazłeś takie miejsce, twoje opowiadanie brzmi jak anatonia beznadziejnego przypadku,ale to nie ty ! i dobrze.
pozdrawiam

Opublikowano

Świetnie napisane. Nieco odmienne od twojego typowego stylu, ale tym bardziej mi się podoba. Świadczy to o twojej wszechstronności.
Tekst tchnie jednak niesamowitym pesymizmem i mam nadzieję, że nie oddaje twoich prawdziwych uczuć.

"Nawe rano stojąc na przystanku"

pozdrawiam

Opublikowano

Natalio, dzięki. Tematyka jak tematyka, nie chciałem być postrzegany na prozie przez pryzmat Bałwana czy Historii miłosnych, czasem jest potrzebna jakaś odskocznia, bo jak Ash mówi, może nastąpić zmęczenie materiału ;)

Pansy, dzięki. A już myślałem, że mnie się wyrzekłaś w tym dziale ;) Zajrzyj do Any Pauli jak znajdziesz czas...

pozdro

Opublikowano

Prawda, odmienne od Twojego typowego stylu i dobrze. Czasem trzeba. "Wypiek" doskonały, gratuluję. Ale Cię tu wszyscy rozpieszczają...czy mogę dołączyć? I czym Ty masz się chłopie martwić mając tylu przyjaciół? Proszę uśmiech numer1-od ucha do ucha. Już!
Pozdrówka.

Opublikowano

Jay, mój komputer dostaje kociokwiku, dlatego. Nie nadążę czytać. Inne sprawy ostatnio też weszły na arenę. Czasu mniej, ale może będzie lepiej. Ach...poza tym nie myślę, że z nosem na kwintę spacerujesz cały czas, nie obawiaj się. Pokazujesz się literacko z różnych stron i myślę, że to dobrze. Dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam.

Opublikowano

cdn - masz rację - nie taki znowu beznadziejny, wczytując się jeszcze raz w twoj tekst, piszesz / dedykujesz komuś , kogo los myślę że zbyt okrutnie potraktował, zycie sponiewierało...
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Roma to ja jeszcze powiem, że ta moja "cisza" to takie moje idee fixe.  Prześladuje mnie.  Dziękuję Roma. Dobranoc.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zawsze wesprzesz dobrym słowem Waldku :) Miłego weekendu.
    • Pieszo—tup—tup—tup—tupiemy przez Afrykę Krok—krok—krok—krok—tupiemy przez Afrykę (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Siedem—sześć—jedenaście—pięć—dwadzieścia dziewięć—dzisiaj mil— Cztery—jedenaście—siedemnaście—trzydzieści dwie mile wczoraj (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Nie—nie—nie—nie—patrz co przed sobą masz. (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa) Lu—dzie— lu—dzie— wariują gdy wciąż widzą je, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   Licz—licz—licz—licz— naboje w ładownicach. Gdy—spuś—cisz—wzrok—zaraz dopadną cię! (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Pró—buj—pró—buj—myśleć o czymś innym—  O—mój—Bo—że—nie daj mi oszaleć! (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Mo—że—my—prze—trwać głód, pragnienie, wyczerpanie, Ale—nie—nie—nie—nie to ciągłe patrzenie na—  Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   W dzień—nie—jest—tak—źle bo koledzy są, Lecz—noc—to—sznu—rów—ki czterdziestu tysięcy milionów Bu—tów—bu—tów—do góry raz, o ziemię dwa Nie ma zwolnienia na wojnie!   Sze—dłem—sześć—ty—godni w piekle i mówię Nie—o—gień—dia—bły, ciemność czy coś, Lecz bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   W 1900 British Army przemaszerowała od Cape Town do Pretorii (1500 km) - tak ten marsz zapamiętał Kipling.  Fraza - nie ma zwolnienia na wojnie - pochodzi z Księgi Koheleta 8,8: Nad duchem człowiek nie ma władzy, aby go powstrzymać, a nad dniem śmierci nie ma mocy. Tak samo nie ma zwolnienia na wojnie i nie uratuje nieprawość tego, kto ją popełnia.  I Rudyard: We're foot—slog—slog—slog—sloggin' over Africa  Foot—foot—foot—foot—sloggin' over Africa (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again!)  There's no discharge in the war!     Seven—six—eleven—five—nine—an'—twenty mile to—day— Four—eleven—seventeen—thirty—two the day before   (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again!)  There's no discharge in the war!     Don't—don't—don't—don't—look at what's in front of you. (Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again); Men—men—men—men—men go mad with watchin' 'em,  An' there's no discharge in the war!     Count—count—count—count—the bullets in the bandoliers.  If—your—eyes—drop—they will get atop o' you!  (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again)  There's no discharge in the war!     Try—try—try—try—to think o' something different—  Oh—my—God—keep—me from goin' lunatic!  (Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again!)  There's no discharge in the war!     We—can—stick—out—'unger, thirst, an' weariness, But—not—not—not—not the chronic sight of 'em—  Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again,  An' there's no discharge in the war!     Tain`t—so—bad—by—day because o' company, But night—brings—long—strings—o' forty thousand million  Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again  There's no discharge in the war!     I—'ave—marched—six—weeks in 'Ell an' certify It—is—not—fire—devils, dark, or anything, But boots—boots—boots—boots—movin'up an' down again,  An' there's no discharge in the war!  
    • @Migrena mi właśnie też odpowiada, ale ja już tak mam, że zaczynam kombinować. A, że akurat na taką wersję? Myślę, że byłaby bardziej czytelna, ale niech tam... Zostanie tak jak jest :)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      No to tu mamy odmienne zdania, ja tam swoją poezję uważam za dość szorstką, a Twoje "i niech cisza domknie wiersz" mogłoby, przynajmniej ten wiersz, złagodzić. Choć nie będę ukrywać, że podoba mi się to, że widzisz w niej subtelność Tu odpiszę tylko tak. Do mnie Twoje wiersze trafiają, podoba mi się i Twój styl i tematy o jakich piszesz, bardzo. Jeszcze raz, dziękuję :)     Aaaa i zanim zapomnę. Ja nie raz potrafiłam doprowadzić do tego, że z wiersza nie zostało nic, bo co chwilę coś, albo to, albo tamto nie pasowało, więc wiem o czym mówisz.
    • @Alicja_Wysocka Alicjo a Twój komentarz przecudny-:)…zapachniało „mgiełką”” prawdą w kolorze soczystej zieleni mnie realistkę…” oczarowało…nie wiem…ale wiem że lubię Twoje komentarze przemyślane też…Pozdrowienia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...