Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Żabia żona ma wesoło
w łożu non stop rechotanie
i nie chodzi tu bynajmniej
o płetw żabich łaskotanie

rzecz w tym - żaba lubi kumać
jak nie kuma to rechocze
i nad światem nie chce dumać
ot prostota wodnych oczek

jak kum kumę spotka w stawie
to rechoczą ile wlezie
lecz najlepsze po zabawie
zaczynają się pacierze

ona leży - on nie kuma
jemu leży - ta rechocze
prawik z niego a nie kumak
Casanova żabi zboczek

a przechwalał się nadymał
bańki puszczał pod liściami
jak mu przyszło co do czego
to się ropuch nie zdał na nic

ot i cała Kumasutra
pełna śmiechu żab rechota
może pojmie kum do jutra
co to pływa mu w galotach

i do czego służy ono
może zgadnie kum do rana
biednaś mokra żabia żono
coś pod rzęsą zapłakana

taki żabi los kochani
kiedy sezon się rozpocznie
ikrę składa żona żabia
kum zalicza to ...zaocznie

Opublikowano

Takie rzeczy właśnie chcę czytać.
Nie bądźmy śmieszni. Wielkie tematy większości się przejadły. Jeśli zapragnę refleksji, to sięgne po Bergsona, a narazie mogę pochylić się nad frustracją seksualną płazów i w ten sposób odciągać uwagę od mojej własnej:).
A moze to tylko ja jestem taki płytki...

Opublikowano

Czasem potrzebny jest śmiech, taki prosty, spod serducha. :D
I to nie kwestia płytkości myślę, tylko właśnie oderwania się od własnych problemów. To jest prosta rymowanka, ale wierzcie mi, jak się jeszcze ktoś dołączy i zaczynamy sobie dogadywać takimi żabimi wierszami, to można z krzesła spaść :) Świetna śmiechoterapia i polecam takie zabawy na chandrę - pomaga, sprawdziłam :)
Buziaki wszystkim uchachanym, tak trzymać! :)
Dzięki za odzew - Lucy :)

Opublikowano

Cóż mogę dodać, Lucy. Ty wiesz, że Cię uwielbiam, a całą Waszą żabią rozmówkę przeczytałam jednym tchem i turlałam się z Krukiem po całym pokoju. Szkoda, że nie było mnie wtedy w necie, kiedyście sobie tak kumali. Pozdrowienia.

Opublikowano

Vero - piękne dzięki ;) Nawet jak się żab nie lubi, zawsze można sobie z nich podworować ;)

Ania, migiem dołączaj ;) W każdej chwili :) Całusy dla Ciebie i Kruka :):):)

Bea - też miałam wątpliwości co do liści, ale zostawiłam na potrzeby rymu. Tak, że jestem w pełni świadoma tego błędu, ale dzięki za uważne czytanie :)
Strasznie się cieszę, że udało mi się wywołać śmiech - pozdrawiam wszystkich :)

Opublikowano

Poczucie humoru rzeczywiście na poziomie ...Gratuluję. A odwoływanie się do mrużenia oczu nie jest dla mnie żadnym wytłumaczeniem. Śmiechu, owszem, nie można przedawkować, ale niech to nie będzie śmiech rodem wzięty ze "Świata wg Kiepskich".
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...