Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
- Idziesz dziś na spacer?
- Jeszcze nie wiem.
- Idź, opowiesz mi o zapachu bzów, gdy wrócisz.
- Przecież jeszcze nie kwitną...
- Zakwitłyby...


Więc opowiem Ci o bzach, kochany. Nie wierzyłam w nie nawet w chwili, gdy zakładałam obrożę mojemu niewidzialnemu psu, z którym zwykłam chodzić na spacery. Niemożliwe było, żeby zakwitły na początku kwietnia, nie wiem ile powinno być magii w powietrzu, żeby stało się coś tak niewyobrażalnego, teraz, gdy jeszcze pół listka nie uświadczysz na gałęzi klonu.
Nie szłam jak zwykle, z klatki schodowej prostu na Broniewskiego, w kierunku przystanku autobusowego, a potem wzdłuż ulicy. Najpierw poszłam za blok, bo tam rośnie krzak bzu. Oczywiście – nie był nawet zielony. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej, tym razem już programowo. Minęłam ostatni szary prostokąt mieszkalny i wyszłam na jezdnię. Tuż obok w swoim czasie kwitną róże, więc może, gdyby już bzy, to one tym bardziej. Ale zastałam jedynie kolce. Nie było też białych kielichów na jaśminie, gdy już przeszłam dwa przystanki... Wszystko wskazywało na to, że tak, jak mówiłam – żadnych czarów nie będzie.
Odwróciłam się, by jak zwykle, wrócić tą samą drogą. Nawet niewidzialny pies zawiódł się lekko. Idąc, postanowiłam wejść na pusty plac zabaw, bo huśtawka, jeszcze ciepła od promieni słońca, ostatkiem sił kołysała się pozostawiona przez jakieś dziecko. Usiadłam na gumowym siedzisku (to była nowa huśtawka, kolorowa i brzydka, z gumowym siedziskiem) i rozbujałam się przymykając powieki. Zapomniałam o czasie, zapomniałam o psie, który kręcił się w pobliżu, nie zauważyłam magii, która nagromadziła się wokoło całego placu zabaw. Huśtałam się z podkurczonymi nogami – w końcu niczego nie zmienia fakt, że jestem niska, zabawka i tak była dla mnie za mała.
Wtedy pies warknął bezgłośnie. Otworzyłam powieki i poczułam zapach bzu, który unosił się wokół kwitnących krzewów.
Mieszkałam kiedyś na samym krańcu miasta, miałam wielki ogród, a na tyłach domu rosły bzy. Te zwykłe, fioletowe, białe z podwójnym rzędem płatków, purpurowe. Zawsze w maju przyjeżdżała babcia i razem ścinałyśmy najpiękniejsze gałęzie. Połowa stała w wazonie obok mojego łóżka, a druga połowa koło łóżka babci. Było od nich duszno, powietrze było ciężkie i lepkie od słodyczy.
Tak właśnie pachniały te, jak tamte, dawno temu za domem. Uśmiechnęłam się do Ciebie i pomyślałam, że już nie wiem, czy to zasługa niewidzialnego psa, który tak bardzo chciał poczuć bzy w kwietniu; czy huśtawki, za małej i brzydkiej; czy mojej niewiary, która chciała mi udowodnić, że nią nie była; a może Twoja, bo chciałeś poczuć ten zapach moimi słowami. Sztuczka się udała – jeszcze teraz otwieram okno mojego pokoju na drugim piętrze i czuję to, i elektryzujące powietrze wokół huśtawki.
Pies śpi pod biurkiem. Oczywiście nikt tego nie widzi, ale za uchem ma zatkniętą kiść drobnych, liliowych, dusznych kwiatów, które całkowicie przyćmiły woń pierwszych narcyzów rozwijających się łapczywie w szklanym wazoniku na biurku przy monitorze...

"...Więc dlaczego ciągnie mnie
Porą bzów, pierwszych bzów,
By mnie mogły dłonie twe
Objąć znów, tulić znów..."






fragment piosenki pochodzi z przedstawienia "Kobieta zawiedziona" na podst. książki Simone de Beauvoir
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



w hołdzie? nie... przeznaczenie wynika z przytoczonego fragmentu rozmowy... napisane na prośbę ;)



trzeba sie czasem uśmiechnąc... mimo smutku ;)



dlaczego anty?:> u mnie pięknie, jak widać nawet bzy pachną ;)

[quote]Nie padam na kolana, ale doceniam kunszt :)

dziękuję ;) gdy ludzie nie padają łatwiej docenić potrzebę dalszej pracy :]

Pozdrawiam ciepło
Iga
Opublikowano

Tak właśnie pachniały te, jak tamte = jakoś zgrzytliwy ten fragment, może da się inaczej?

otwieram okno mojego pokoju na drugim piętrze i czuję to, i elektryzujące powietrze wokół huśtawki = to powtórzenie "i" lekko psuje płynność
...........
to takie szczególiki, reszta swobodna i lekka

hmmm, przyjemnie Igo, poczarowałaś trochę i przypomniałam sobie ten zapach :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Simon Tracy Niepokojąca wizja, w której operujesz mocną symboliką religijną i demoniczną. Nie wiem czy dobrze odczytałam, ale widzę tu - demona, który sam doświadcza strachu. To odwrócenie tradycyjnych ról-  istota, która "tysiącami strącała anioły do nicości" i "tarła wszechświaty w dłoni na proch", teraz lęka się przekroczenia pewnego progu. To silny chwyt - pokazanie słabości w tym, co uważamy za uosobienie zła. Wiersz zdaje się mówić, że najgorsze zło nie jest nadprzyrodzone - jest ludzkie, mieszka w konkretnych miejscach, w pamięci o konkretnych czynach. Demon jako "bezdomny byt" unikający własnej przeszłości to mocna metafora.  Bardzo ciekawy - chociaż nie lubię horrorów! :)  
    • @Berenika97 Zdecydowanie nie czuję żadnej ale to absolutnie żadnej więzi z rzeczywistością ani ludźmi. Więc żyję w swoim wygenerowanym świecie i nigdy bym tego już nie zmienił.
    • @poetaxyz To jest ciekawy wiersz z wyraźnym klimatem, w którym ciało ujawnia się jako ontologicznie obce, okaleczone, a człowieczeństwo jako coś zafałszowanego, jako pasożyt, który się wciela w nasz obraz siebie. Emocjonalnie to działa.
    • @Simon Tracy To brzmi jak coś, co niesie ze sobą spory ciężar. Z jednej strony widzę w tym piękno – oniryzm i pociągi mają w sobie coś magicznego, tę atmosferę przejścia, ruchu między światami, nieostrej granicy między tym co realne a nierzeczywiste. Ale ta druga część... to, że sny wydają się bardziej realne niż uczucia, brzmi jak doświadczenie pewnej dysocjacji lub oddalenia od własnych emocji. Ale znam już Twoją twórczość i wiem, że jesteś w niej szczery. Gdy emocje są zbyt intensywne lub zbyt bolesne, umysł buduje dystans. Zastanawiam się, czy oniryzm – ta fascynacja snami i tym co nierealne – jest przestrzenią, gdzie czujesz się bardziej sobą niż w "normalnej" rzeczywistości?  
    • Żebra boleśnie przebijają jej śnieżną skórę, Usta opadają, a myśli są ponure. Kropla wody spływa po krzywym karku, Trafia na taflę i żarzy.   Huk. Patrzy za siebie. Kark już skręcony. Gdzie ona jest? Co tu robi? Istota człekopodobna.   Czy ktoś widział jej oczy? Leżą na ziemi, zdeptane. Co to znaczyć może? Gdy patrzy w lustro, jedyne co widzi — to ludzkie fałszerstwo.   Dlaczego więc, gdy spoglądamy w lustro, widzimy wystające z ciała żebra, oczy zaślepione, glinę niedoskonale ukształtowaną?   To istota człekopodobna. Wcieliła się w nas... Tylko jak odebrać jej władzę nad naszym życiem i losem?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...