Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Aluna, konkurs


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam,

Po ostrzeżeniach pewnych osób i konsultacjach postanowiłem zakończyć formę zbiórki, jaką tu prowadziliśmy na rzecz naszej Koleżanki Aluny.

Okazało się bowiem, że zbiórka jest nielegalna, a ewentualne konsekwencje finansowe mogłyby prowadzić do upadłości portalu.

O ewentualną zgodę na prowadzenie zbiórki charytatywnej, ogólnopolskiej nie możemy się ubiegać, gdyż nie mamy osobowości prawnej.

Zmieniłem również regulamin konkursu, w którym nie ma już informacji o zbiórce, ale o konkretnej kwocie tj. 650 zł, która zostanie przekazana Alunie.

Przepraszam Cię Aluna, ale musisz zrozumieć sytuację.

Kiedy zezwolenie nie jest potrzebne

Zgodnie z przepisami ustawy o zbiórkach publicznych zezwolenie nie jest potrzebne m.in. do zbierania ofiar na cele religijne, kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą, naukową, oświatową i wychowawczą; do zbiórek przeprowadzanych w drodze loterii pieniężnych lub fantowych, jeżeli zbiórki są przeprowadzane w miejscach publicznych; do zbiórek przeprowadzanych w lokalach prywatnych wśród grona znajomych, osobiście przeprowadzających zbiórkę; do zbiórek wśród młodzieży szkolnej w lokalach szkolnych, odbywających się na podstawie zezwolenia władz szkolnych.

Odpowiedzialność za wykroczenie

Kto bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom organizuje lub przeprowadza publiczną zbiórkę ofiar podlega karze grzywny. Można również orzec przepadek przedmiotów uzyskanych ze zbiórki przeprowadzonej wbrew warunkom zezwolenia. Przepadek jest obowiązkowy, jeśli zbiórka została przeprowadzona bez zezwolenia. Sąd może orzec przepadek w sytuacji, gdy przedmioty uzyskane w zbiórce zostały przekazane przez sprawcę innej osobie lub instytucji niż wcześniej zakładano. Ulegają mu pieniądze uzyskane za zebrane ofiary w naturze i rzeczy nabyte za uzyskane ze zbiórki pieniądze.
Wszystkie przedmioty objęte przepadkiem są przekazywane instytucji pomocy społecznej lub instytucji kulturalno-oświatowej.

Podstawa prawna: art. 56 kodeksu wykroczeń. (Art. 56. § 1. Kto bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom organizuje lub przeprowadza publiczną zbiórkę ofiar,

podlega karze grzywny.

§ 2. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.

§ 3. Można orzec przepadek przedmiotów uzyskanych ze zbiórki przeprowadzonej wbrew warunkom zezwolenia, orzeka się zaś ich przepadek gdy zbiórkę przeprowadzono bez zezwolenia.

§ 4. Można orzec przepadek przedmiotów uzyskanych z czynu określonego w § 1 także wtedy, gdy zostały one przekazane przez sprawcę innej osobie lub instytucji, jak i przepadek pieniędzy uzyskanych za zebrane ofiary w naturze i rzeczy nabytych za uzyskane ze zbiórki pieniądze.

§ 5. Przedmioty, co do których orzeczono przepadek należy przekazać instytucji pomocy społecznej lub instytucji kulturalno-oświatowej.

Art. 57. § 1. Kto organizuje lub przeprowadza publiczną zbiórkę ofiar na uiszczenie grzywny orzeczonej za przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie lub wykroczenie skarbowe, albo nie będąc osobą najbliższą dla skazanego lub ukaranego uiszcza za niego grzywnę lub ofiarowuje mu albo osobie dla niego najbliższej pieniądze na ten cel,

podlega karze aresztu albo grzywny.

§ 2. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.

§ 3. Zebrane ofiary lub pieniądze uzyskane za zebrane ofiary w naturze, a także pieniądze wpłacone na poczet grzywny lub ofiarowane na ten cel podlegają przepadkowi.

§ 4. Przedmioty, co do których orzeczono przepadek, należy przekazać instytucji pomocy społecznej lub instytucji kulturalno-oświatowej.)


Andrzej Sztuczka
www.poezja.org
www.fotoik.pl

Opublikowano

tak, przepisy są jakieś lichwiarskie. generalnie państwo musi zarabiać także na akcjach charytatywnych. obrzydliwe to.
może ja podziękowaniu wszędzie wpiszę słówko "nie" i będzie: nie dziękuję za brak pomocy, nie dziękuję za nie wpłacenie.. itd. no nie wiem. ręce opadają.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Socjalizmus macht frei!

Inicjatywa wolnych obywateli istnieć nie może!

PS

Aaa, z rewolucjonistami damy sobie radę.

Tytani Myśli

Istnieć może, i być powinna, jak najbardziej... bo tak nas nie ma :)

Pozwalamy na taka myślową fanaberię, pozwalamy.
To takie złudzenie o wolnej woli członków przypadkowego społeczeństwa

Tytani Myśli
Opublikowano

wszystko przez magiczne słówko "zbiórka".

gdyby nazwać to darowizną i usunąć konto Mariusza, jako "zbieracza", i poezję.org jako organizatora zbiórki, wszystko by grało.

z darowizną jest właśnie tak, jak pisze Krzywak.

wystarczy zrobić ogłoszenie: konto Aluny, nie pisać o celu i o żadnej zbiórce, tylko coś w stylu "kto chce, może ofiarować taka a taką sumę dla naszej koleżanki". i wtedy naprawdę będzie grało. Angello, takie rozwiązanie pozwoli ominąć podatki i inne pierdy, a jest zgodne z prawem. do kwoty trochę ponad 4 tyś. obdarowana nie musi płacić żadnych podatków od darowizny.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to może pomożesz mi przeredagować wątki? bo ja tej subtelnej różnicy jakoś nie łapię. nie chciałabym też nikomu przysporzyć kłopotów. wydawało mi się, że urzędy interesują się dopiero większą kwotą, której tu i tak nie jesteśmy w stanie osiągnąć.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to może pomożesz mi przeredagować wątki? bo ja tej subtelnej różnicy jakoś nie łapię. nie chciałabym też nikomu przysporzyć kłopotów. wydawało mi się, że urzędy interesują się dopiero większą kwotą, której tu i tak nie jesteśmy w stanie osiągnąć.
oczywiście, że mogę pomoc, ale dobrze by było, gdyby też angello skonsultował sprawę z tymi osobami, na które wyżej się powołuje (jeśli to jacyś prawnicy, na pewno znają się na tym lepiej). trzeba przejrzeć kilka dokumentów i jeszcze się upewnić.
druga sprawa - nie wiem, czy powinnam się w to znowu mieszać, bo proponowałam już konkretne kroki w tej sprawie, niestety Aluna mi nie odpowiedziała, postanowiłam się więc nie naprzykrzać.
Opublikowano

Aby skorzystać ze ZWOLNIENIA Z PODATKU OD SPADKÓW I DAROWIZN
trzeba spełnić DWA WARUNKI:

1) darowizny i spadki przekraczające kwotę 9.637,00 zł (od jednej osoby w ciągu
5 lat) należy w terminie miesiąca zgłosić na formularzu SD-Z1 właściwemu
Naczelnikowi Urzędu Skarbowego – w przypadku spadku termin zgłoszenia
biegnie od dnia uprawomocnienia się orzeczenia sądu stwierdzającego
nabycie spadku,
2) darowizny pieniężne należy przekazywać obdarowanemu na konto bankowe
lub przekazem pocztowym.


UWAGA!: Jeżeli powyższe warunki nie zostaną spełnione, darowizna będzie
opodatkowana wg skali podatkowej.

----------------------------------------------------------------------------------------------

Dla każdej grupy podatkowej są ustalone kwoty darowizn, których nie trzeba zgłaszać do urzędu skarbowego, bo są wolne od podatku. Darowizna na rzecz Aluny odnosi się do osób nie spokrewnionych, czyli 3 gr. podatkowej.
Darowizna nie może być firmowana przez portal/konkretną osobę.

Z takiego zwolnienia z podatku od powyższych kwot można skorzystać raz na 5 lat (dotyczy to każdej grupy podatkowej). Przy obliczaniu podatku zlicza się wartość wszystkich darowizn z ostatnich 5 lat.

Kwota wolna od podatku w tym przypadku to 4.902 zł.

Darowizna nie jest zbiórką, dlatego tak ważne jest nazewnictwo - już kiedyś usiłowałam to wyjaśnić (chodziło też o zbiórki robione na spotkaniach poetyckich).

Dobrze by było, gdyby wypowiedział się jeszcze ktoś, kto zajmuje się tym zawodowo - dla potwierdzenia.

I na przyszłość - warto zapoznać się z przepisami zanim podejmie się jakieś kroki.

senkju

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dzięki piękne.
Co do pochopności w działaniu, to może masz rację. nie sprawdziłam, ale zwykle i tak biorę odpowiedzialność za własne czyny. trudno patrzeć w przepisy, zanim się komuś poda rękę. czyż nie?

Pozdrawiam
/b
Opublikowano

ze względu na brak odpowiedzi na pytania drogą pw, będę pytać tu. Aluna, czy ubiegałaś się o rekompensatę za zarażenie gronkowcem? czy dostałaś zadośćuczynienie? w Twoim przypadku mogłoby ono wynieść kilka tyś zł, więc chyba warto.

i proszę o odpowiedź, bo jeśli mój kolejny krok w podjęciu pomocy pozostanie bez echa, to przykro mi, ale chyba skapituluję.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dzięki piękne.
Co do pochopności w działaniu, to może masz rację. nie sprawdziłam, ale zwykle i tak biorę odpowiedzialność za własne czyny. trudno patrzeć w przepisy, zanim się komuś poda rękę. czyż nie?

Pozdrawiam
/b
Bea, ale tu nie chodzi o bohaterstwo, pamiętaj o tym.
to samo usiłowałam uzmysłowić w poprzednich wątkach, gdzie zostałam zwyzywana i posądzona o różne niemiłe rzeczy. chodzi tylko o to, żebyś zauważyła - jedni zabierają się za pewne sprawy z porywu serca, nie mówię, że to źle; inni wolą podejść do sprawy kompleksowo - np. ja - i pisanie o złych intencjach w przypadku takich osób bardzo zniechęca do dalszego działania. a jeszcze bardziej zniechęca, kiedy ktoś proponuje konkretną pomoc i odpowiada mu cisza.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dzięki piękne.
Co do pochopności w działaniu, to może masz rację. nie sprawdziłam, ale zwykle i tak biorę odpowiedzialność za własne czyny. trudno patrzeć w przepisy, zanim się komuś poda rękę. czyż nie?

Pozdrawiam
/b
Bea, ale tu nie chodzi o bohaterstwo, pamiętaj o tym.
to samo usiłowałam uzmysłowić w poprzednich wątkach, gdzie zostałam zwyzywana i posądzona o różne niemiłe rzeczy. chodzi tylko o to, żebyś zauważyła - jedni zabierają się za pewne sprawy z porywu serca, nie mówię, że to źle; inni wolą podejść do sprawy kompleksowo - np. ja - i pisanie o złych intencjach w przypadku takich osób bardzo zniechęca do dalszego działania. a jeszcze bardziej zniechęca, kiedy ktoś proponuje konkretną pomoc i odpowiada mu cisza.

nieładnie rozmawiałaś poprzednio. o ile pamiętam sugerowałaś, że zbiórka może być na bezdomne psy. oczekujesz serii wyjaśnień, nawet się nie przedstawiając. zastanawiałam się, czy da radę z Tobą porozmawiać w ogóle poważnie.

proponuję kontakt na pw.

Pozdrawiam
Opublikowano

Po pierwsze - jakby nie spojrzeć, udało się. I to jest sukces, bo zrobiono coś ponad wpisywanie się. I motorem do działania był głos Beaty, która zauważyła problem.

Po drugie - naprawdę warto posłuchać Olesi, zawsze można przez jakiś czas zapomnieć o tzw. własnych racjach - jakie by one nie były.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
    • @Wędrowiec.1984 Jakoś je starałem posegregować, ale istnieje wiele innych. W Polsce mamy ok. 10 milionów singli i ta liczba rośnie, więc uznałem, że poezja powinna też się tym zająć. Pozdrawiam
    • Ból zaciska na skroni palce  cienkie, twarde, szklane, jakby ktoś ulepił je z odłamków reflektora, który pękł od zbyt głośnego światła. Wpycha mi w czaszkę powietrze ostre jak tłuczona szyba, jakby każdy oddech był drzazgą rozjarzonego żaru, w którym ktoś spalił swój ostatni obraz.   Czuję, jak myśl tłucze się o moją kość czołową, jakby chciała wybić sobie ucieczkę, zanim skurczy się do rozżarzonej kuli.   Oddycham sykiem. Oddychawłamóknieniem. Oddycham światłem, które nie oświetla – tylko wypala świat kawałek po kawałku, systematycznie, metodycznie, jak kwas, który zna mój wzór chemiczny, mój rytm, moje wszystkie uniki. Ona prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błysku widzi we mnie nerwy, zanim ja je poczuję.   Dźwięki stoją jak martwe ryby w słojach formaliny: oblepione szumem, przykryte bębenkowym całunem, wypatrują mojej uwagi – rozproszonej, popękanej, jakby każda synapsa pisała zaklęcia przeciwko ciszy, jakby mózg uczył się alfabetu tego pierdolonego bólu poprzez puls.   Nacisk wcina się we mnie głębiej niż sen, głębiej niż jawa, głębiej niż wszystkie myśli: jest czysty, nieubłagany, bezczelnie precyzyjny. Nic nie udaje. Ona nie kłamie – uderza prosto, uderza w punkt, jak neurolog-sadysta, który nie używa eufemizmów, bo ma twoją mapę nerwów zaśmieconą swoimi flagami. Nudności oplatają mnie jak zwierzę zrobione z wilgoci i ołowiu, jak drapieżnik, który zna mój żołądek lepiej niż ja.   Próbują mnie wypchnąć z mojego ciała, a potem wciągają z powrotem – jakby chciały mnie mieć w sobie na stałe, jako tę cholerną świadomość, którą trzeba strawić.   Rozkłada mnie na części jak fizyk, który bada materię od środka na zewnątrz, fala po fali, wibracja po wibracji. Światło patrzy na mnie jak ślepe bóstwo zrobione z igieł; niczego nie żąda, ale wszystko przeszywa.   Tętni za powieką, tętni tak, jakby za gałką poruszał się oddzielny, wściekły organizm – szary impuls, skurcz za skurczem, jak sejsmograf zawieszony wewnątrz czaszki, który odbiera tylko trzęsienia ziemi.   Skroń parzy, szczęka drewnieje, oczy szczypią, jakby słońce przykładało mi do źrenic swoje gorące monety, żądając zapłaty za każdy gram ciemności, który we mnie gasi.   Przedmioty stoją nieruchome i przejrzyste, płoną odwrotnym blaskiem,  blaskiem, który nie daje ciepła, tylko wiedzę. Do dupy wiedzę. Cienie dymią bólem.   Słyszę głowę dzwoniącą ciszą  jakby wielki mosiężny dzwon właśnie bił wewnątrz moich zatok. Wchodzę w ten atak jak w obrzęd przejścia, w równanie, które można rozwiązać tylko własnym, przeklętym pulsem. Ona jest nauczycielką, puls jest kapłanem, mrok jest księgą, a ja jestem zdaniem, które zamiera w połowie, niezdolne do postawienia kropki. Tabletka, pogryziona przez nadzieję, leży jak relikwia niezawierzonego planu – świadectwo ulgi, która nigdy nie miała okazji nadejść.   Uśmiecham się pod nosem: nie trzeba leku, żeby się poddać tej szmacie. Wystarczy zgodzić się, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie dzienne pewniki, aż zostanie tylko cienki szlak – migoczący ślad na rozpalonym ekranie świadomości. Jestem przejrzysty. Nie winem, nie uniesieniem, nie letnim rozproszeniem – tylko szarym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów czaszki, wyskrobuje z niego zamiary, a na koniec zostawia w środku iskrę: zimną, krystaliczną, prawdziwą. Jedyną prawdziwą rzecz w tym całym burdelu. Mrok migocze, jakby ktoś zmielił tysiąc płatków ołowiu i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim utonąć. Ona potrafi kochać okrutnie. Ale kocha, do cholery, uczciwie  pali od środka, wypala skupieniem, aż leżę w jej uścisku niby bezwładny, a jednak w środku czuwam czystym, ostrym płomieniem, którego żaden zdrowy dzień, choćby promieniał pewnością, nie potrafi zrozumieć. I niech się jebie.            
    • @jeremy uważaj, żeby ci ktoś nie ogołocił :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...