Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a nie cytryną czasem ?
N O W O R O C Z N Y_ A L F A B E T_

A...anioła stróża u boku ...........albo żony
B...buziaków słodkich miliony
C...czasu wolnego dla siebie ..........bez dywagacji
D...drogi usłanej różami
E....ekskluzywnych wakacji
F....fury pieniążków
G...gwiaździstego nieba ......... lub na niego zalążków
H...horoskopu korzystnego
I.... i oprócz tego
J...JASNEGO umysłu
K...kolorowych chwil ... może to być nawet wrzesień
L...lotów wysokich
M...miłosnych uniesień
N...nieprzemijającej urody
O... oddechu od codzienności
P...pogodnych dni, albo ducha pogody
R...romantycznych wieczorów w miłości
S...szalonych nocy
T...tylko spełnionych marzeń
U...uroku osobistego
W...wiary w sukces jak strzału z procy
Z...zawsze uśmiechniętej buzi
W...wyrośnij na ludzi
W N O W Y M...R O K U...
Ż...życzę CI TEGO WSZYSTKIEGO
niech sie spełnia krok po kroku
Opublikowano

Ha ha ha! Wierszyk mnie ubawił, a jeszcze bardziej dobra rada Alicji! Podpisuję się pod nią!
Traktuję wiersz oczywiście jak wygłup po piwku, życząc weny nieustającej przez cały rok.

Opublikowano

miłości nie słodzi ani winem ani piwem lecz...miłością
na zasadzie: idź słodyczo do słodyczy (jak złoto do złota);
piwo dobre jest na pogawądkę o d...M...i;
a wino do filozofowania - można o miłości!
- patrz Biesiada Platona
:))
J.S

Opublikowano

Ach Magdo T. Gdybyś tak mi mówiła, to chyba już bym nie żył. ;)
Mam nadzieję, że jednak Waldek żyje i ma się dobrze. Jak widać lepszym środkiem pobudzającym latającą nieopodal wenę jest wino, chociaż z piwem w przełyku też wyszło Ci elegancko. Z miłym uśmieszkiem.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witam serdecznie Alicjo - świadomie wkleiłem ten wiersz by humorem
ocieplić zimny początek Nowego Roku .
Przy okazji życzę aby Nowy Rok był dla ciebie rokiem spełnienia
wszystkiego o czym zamarzysz .
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a nie cytryną czasem ?
N O W O R O C Z N Y_ A L F A B E T_

A...anioła stróża u boku ...........albo żony
B...buziaków słodkich miliony
C...czasu wolnego dla siebie ..........bez dywagacji
D...drogi usłanej różami
E....ekskluzywnych wakacji
F....fury pieniążków
G...gwiaździstego nieba ......... lub na niego zalążków



H...horoskopu korzystnego
I.... i oprócz tego
J...JASNEGO umysłu
K...kolorowych chwil ... może to być nawet wrzesień
L...lotów wysokich
M...miłosnych uniesień
N...nieprzemijającej urody
O... oddechu od codzienności
P...pogodnych dni, albo ducha pogody
R...romantycznych wieczorów w miłości
S...szalonych nocy
T...tylko spełnionych marzeń
U...uroku osobistego
W...wiary w sukces jak strzału z procy
Z...zawsze uśmiechniętej buzi
W...wyrośnij na ludzi
W N O W Y M...R O K U...
Ż...życzę CI TEGO WSZYSTKIEGO
niech sie spełnia krok po kroku

Witam serdecznie Jagodo - dzięki za Noworoczny alfabet - bardzo
urokliwy - i za życzenia również .
Miło że zajrzałaś i poświęciłaś czas temu skromnemu wierszykowi.
Życzę również z całego serca Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku.
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Waldi; jesteś rozbrajający ;)
pozdrawiam o poranku
kasia :)


Dzięki Kasiu za to że mimo wczesnej pory zajrzałaś do mnie .
Cieszę się że wiersz czyli ja działam rozbrajającą - mimo tego
że to rozbrajanie może być wieloznaczne .
Ja jednak kupiłem to z uśmiechem na twarzy .
z okazji Nowego Roku Życzę Wszystkiego Dobrego .
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witam serdecznie i Życzę Wszystkiego Najlepszego z okazji Nowego Roku .
Bardzo mnie ucieszył twój kom.
Cieszę się bardzo że takie pisanie - z humorem - aż takie gorące wywołało na tobie wrażenie .
Wielkie dzięki za słodkiego buziaka i ten piękny uśmiech .
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Oxyvio - Powiem szczerze - wiersz po małym piwku - lecz
świadomie pisany - chciałem uraczyć wszystkich dobrym humorem
na początku Roku .
No i jak widzę - udał się mój zamiar - bo ubawił - chyba że złe zrozumiałem .
A rada Alicji mnie również bardzo rozbawiła - tak że warto było .
Wielkie dzięki za odwiedziny i wenę której nigdy za wiele .
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dzięki za wgląd Jacku .
Wiersz miał wywołać uśmiech - a to widzę wielką powagę .
Powiem ci że to co napisałeś ma swą rację .
Tylko że ja wiem o tym - ale świadomie napisałem wiersz
który miał z humorem pokazać próbę napisania wiersza o miłości .
Mam nadzieje że mój kom.cię nie uraził - bo inaczej będzie mi
bardzo głupio .
pozd. i Życzę Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Życie mnie prześladuje, Czepiło się dekady temu ponad jak rzep psiego ogona, jak wracającego tatę zbóje.   Chciałem dostać ochronę, gdyż ta uparta przybłęda wszędzie za mną się szwenda i jeszcze podgląda mi żonę.   Co noc się pocę ze strachu, że jak niebo o mnie, zechce  się upomnieć, to mi w nim narobi obciachu.   By nie mieć tam przechlapane, dam - może przyda się komu. Na próbę sam przywiozę do domu i osobiście odbiorę  nad ranem.   Je bez grymasu wszystko (zupa mu nigdy za słona!), do mycia się daje przekonać. nie pije nawet towarzysko.   (Gwarancja rozruchowa, dostawa darmowa).
    • Nie no ten drut kolczasty, to rozwala system... ten wiersz na pewno już ze mną zostanie :)    Pozdrawiam
    • @Hiala niby zawsze można powrócić i nie chodzi tylko o taki fizyczny powrót, przecież przewartościowuje się coś wewnętrznie, w sercu jak to się mówi, to tak jak z zakochaniem , nikt Ci nie mówi , jesteś zakochana , po prostu to czujesz Pozdrawiam serdecznie Kredens  @wierszyki dzięki za komentarz i czytanie  Pozdrawiam serdecznie Kredens  @Alicja_Wysocka dzięki za tak wartościowy komentarz i za czytanie Pozdrawiam serdecznie Kredens  @Dagna właściwie to" nasze " to jest coś nieuchwytnego ,ale coś z czym czuliśmy się dobrze i bezpiecznie, każdy ma swoje wyobrażenie tego ,,czego" i też poczucie straty etc.  Dzięki za czytanie i piękny komentarz Pozdrawiam serdecznie Kredens  @Ewelina dzięki pozdrawiam serdecznie Kredens  @Witalisa dziękuję za czytanie i komentarz  Pozdrawiam serdecznie Kredens  @Waldemar_Talar_Talar dziękuję za czytanie i komentarz  Pozdrawiam serdecznie Kredens 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja po prostu piszę wierszyki, a męczą mnie te limity portalowe.   O tragedii Oskarka ja się nie rozpisałam, bardziej Ty w komentarzu ;) Jeśli media pomagają ludziom w walce o elementarne prawa, to akurat dobrze.   Bransoletka to moim zdaniem dziwny prezent dla nauczyciela, ale i innych przedstawicieli państwa, byłby to pewnie zagadkowy trochę podarunek.    Tymczasem, kajdanki zakłada się matce na pogrzeb niemowlęcia.  Ja akurat jakoś niestety tu się odnajduję w tym temacie. Pzdr.             Dziękuję :) Cieszę się, że coś tu udało się zobaczyć w tych moich wierszykach.  Moim zdaniem, wolałabym, by szkoła uczyła bardziej matematyki, a mniej wkraczała w sferę światopoglądową.  Udanych, bezpiecznych wakacji.   Dziękuję za głosy @Czarek Płatak @Berenika97 @Migrena    
    • Nie jestem tym, czym się wydaje. Wstałem i idę. Po podłodze lśniącej. Po dębowej klepce. Stąpam po srebrnych plamach księżyca. Po czymś, co jest tu, gdzie nie trzeba.   Szła tędy. W poplamionej sukience. Szukała czegoś. Macała rękami. Wypadały jej ze sztywnych palców przedmioty. Była świadkiem. Ja jestem świadkiem. Byliśmy… I kiedyś…A teraz była tu znowu, tylko po co? Miała na piersiach kwieciste wzory. Na sukience. W półmroku szare. Bezbarwne. Płytkie. Szła powoli księżycowym kanionem o ścianach ze lśniącego alabastru. Coś upadło na podłogę. Teraz. Albo wtedy. Echo niosło się. Niesie się chwilę. Niesie. Niknie...   Za oknem. Za oknami. Za kurtynami powietrza. Wody oceanu są takie jaskrawe. Szklana powłoka, nieruchoma płaszczyzna czasu. Idziemy wśród napastliwych ścian pełnych zimna. Trwogi. Tymczasem czyjeś ramiona. Czyjeś ręce. I te kroki w brzęku szkła, srebra. Trzęsącej się porcelany. Chrzęszczące stąpania. Śledzą nas czyjeś drwiące szepty. Dalekie nawoływania.   Na matowym blacie kontury słojów. Na stole. Na popękanym fornirze odciśnięte w kurzu dłonie. Ktoś coś pisał po nim palcem. Niewyraźnie. Zmięta kartka. Długopis z wypisanym wkładem. Ołówek ze stępionym grafitem. Gumka do ścierania. Zardzewiały cyrkiel. Drewniana ekierka… Nikłe odblaski mienią się na krawędziach szyb. Na serwantce. Na szklanych półkach z kompletem filiżanek do kawy, na pękniętej ściance porcelanowego dzbanka. Niosą się trzaski rozsychającego się drewna. W tym półmroku. W tej nocnej eskapadzie nienormalnych skojarzeń, domysłów. Widzeń we śnie. Idę, podczas gdy cień mój rozkłada skrzydła i wznosi się do lotu. Lecz nie uleci za wysoko w tym blasku drżącym. W płomieniach świec poustawianych, gdziekolwiek. Wszędzie… Zderza się z sufitem ćma. I jeszcze. I raz jeszcze… Majaczy. Owija się wokół żyrandola bezgłośny łopot skrzydeł. W zmarszczonych zasłonach pulsująca noc. .   Rozlane płaty stężałego wosku zdążyły już pokryć nogi krzeseł i puf. Kanapy. Wszystkich tych znieruchomiałych czworonożnych zwidów, których stąpania zrosły się z szelestem słów w nagłym porywie niczyich zwierzeń.   Czuję, że się unoszę. Niosą mnie czyjeś silne ręce. Ściskają. Z tyłu. Z przodu. Nieoczekiwanie. Jacyś mężczyźni w czarnych garniturach i modnych krawatach, zupełnie niepasujących i jakby kpiących z powagi sytuacji. I mówią do siebie chrapliwymi z wysiłku głosami: Już blisko. Coraz bliżej. - szepczą. Brama. Brama. Szybciej! Póki otwarta! Jeszcze kilka kroków. Jeszcze kilka, tylko… Tłum obserwatorów. Nieruchomy. Zatopiony w nocy. W półmroku księżyca. Wrośnięty w ściany. Czeka. I wszyscy o jednakowych twarzach. Zamazanych. Zatartych. Nade mną sklepienia z cegły. Wokół, obok schody, progi, piwnice. Mroczne wnęki z rzeźbami (ludzi?) Wysokie. Smukłe jak topole. Zakapturzone karykatury mnichów ze zwisającymi na ich kościstych nadgarstkach małymi dzwoneczkami. Przybite do krzyży uschnięte poczwarki rozwierają swoje pajęcze, pokryte ostrą szczeciną odnóża. Szeroko. I tak już zostały w tej pozie na wieki wieków. Amen. I dalej. Dalej... Zasklepione. Zapiekłe rdzą, prowadzące donikąd żelazne wierzeje. Zatrzaśnięte. Inne tylko uchylone. Inne otwarte szeroko do zapraszającej przymilnie doskonałej czerni wszelkiego rozkładu. Korytarze jakiegoś labiryntu... Obserwuję je pod różnymi kątami. Z innych punktów widzenia, z których nigdy nie miałem okazji ich jeszcze dojrzeć. I jeszcze, kiedy chwieje się ten osobliwy korowód w sześcianach zatęchłego powietrza i kiedy jestem w połowie drogi do czegoś, co można nazwać Bramą albo Przejściem, pajęczyny liżą mnie po twarzy w powiewie. Wspinają się z cichym skomleniem coraz wyżej i wyżej. Albo spadają, łasząc się do mnie na przemian. I okrywają całego. Brudne. Łaskoczą czule w zgniłym przeciągu piwnicznego cugu.   To już wszystko było, tyle razy. Aż tyle! I uschło dla świętego spokoju, aby stać się na powrót kamieniem.   Nade mną żyrandol. W szczelinach zasłon szare świetliki dnia. Wirujące cząsteczki kurzu. Ćma nieruchoma wtopiła się w kwieciste wzory. I tak już została, jakby martwa całkiem, choć żywa jeszcze. Aż do następnego ożycia we śnie. Aż do następnej nocy. Woń stearyny i wosku osiadła na kołnierzu koszuli, na mankietach spodni. Na srebrnych po matce łyżkach. Na ramach wiszących akwarel. Stopione do reszty świece. Rozlane okrągłe placki na blatach. Łzy zeskorupiałe spływają nieruchomo po nogach porozstawianych w nieładzie krzeseł. Teraz te rozpierzchłe tupoty uciekły w ciszę. W ekstazę absolutnego bezruchu i oczekiwania. Ktoś tu był. Czuję jeszcze ten nikły zapach zjełczałych perfum. Lecz nie mogę, nie mogę dojrzeć. Leżę twarzą do podłogi, zmagając się z nieustępliwą materią o nieskończonej grawitacji. I wciąga mnie wciąż. I wsysa atom po atomie. Ale słyszę. Słyszę znowu czyjeś kroki (matki?) Tak! Słyszę! Stukoty obcasów jednak ustają. Najwidoczniej staje przy mnie. Nade mną. I nachyla się nisko. Nisko…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-28)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...