Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'człowiek' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. gdy patrzę na niebo to ono tak naprawdę patrzy na mnie widzi mnie jak turysta patrzący z czubka wieży Eiffla na niedopałek papierosa leżący na chodniku jeszcze przez kilka chwil gorący widzi miasto zamknięte w kwadratach ulic tak podobnych do cmentarzy na przedmieściach ledwo odróżnia jedno od drugiego ciągle z góry wyznacza cel ostatnich alei które zwiedzimy ostatniego kota którego pogłaskamy; finalnego drgnienia serca na dźwięk własnego imienia z góry widać więcej i mniej zarazem splątanych ludzi którzy uciekną nad ranem na drugi koniec planszy pierwszym tramwajem niczym wozem opancerzonym z pola bity wszechświat wciąż gdzieś tworzy nowe istoty w lodowych przestrzeniach machają raz do siebie; raz do nas szukają życia gdzieś TAM daleko; TU zbierają wyschnięte mumie wspomnień ciągle stawiają kilka pytań na czasie jak czajnik po powrocie do domu z dalekiej podróży
  2. Czasem, spacerując po łąkach oraz lasach. Potrafię ujrzeć jak żyli nasi przodkowie tysiące lat temu. Zamykam oczy i otwiera się przede mną inny świat. Nastaje poranek w pewnej dolinie górskiej w południowej Europie pokrytej mała warstwą śniegu. Gdzie znajduję się tymczasowa posiadłość pewnego klanu. Z wielkiego okrągłego namiotu wykonanego ze skór wielkich bestii. Wychodzi paru mężczyzn, wyruszają oni na grupowe polowanie, na daleką podróż aby upolować jakąś olbrzymią zdobycz. Z przodu tej grupy idzie facet około czterdziestoletni. Nosi on długą czarną brodę oraz bliznę która dzieli jego poważną twarz na pół. To lider tej grupy. Wybrany przez nich nie przez szereg nierealnych obietnic, a dlatego że to silny oraz mężny człowiek. Zdolny do zaprowadzenia grupy do szczęścia oraz dobrobytu. W międzyczasie kobiety zostają z dziećmi w namiocie. Przynoszą drewno na opał, zbierają zioła, suszą skóry. Ale nie są one słabe, nie raz muszą polować na króliki, jelenie czy renifery. Zostaje też z nimi ktokolwiek bardziej poważniej ranny. Dbają oni o rannych i chorych, bo wiedzą że kiedy już będzie lepiej to oni im pomogą. Ich przodkowie przebyli setki kilometrów. Starcy opowiadają młodszym o dalekich oraz gorących ziemiach pełnych egzotycznych zwierząt. Sami ich nie widzieli choć im też lata temu starsi opowiadali. Niektórzy członkowie plemienia są lekko inni od reszty. Jaśniejsi, czasem rudzi. Z lekko większymi głowami oraz grubszymi kośćmi. Są to dzieci stałych bywalców tej rodziny oraz ludów które zastali w tym regionie, ludzi innych lecz w istocie rzeczy takich samych. Ich różnice są niewidzialne dla reszty, pomocna dłoń to pomocna dłoń i nieważne że może być krótsza. I tak patrząc na naszych dalekich pra dziadków i pra babcie. Po wielu mileniach ewolucji mogę stwierdzić że staliśmy się zupełnie jak ten starszy mamut którego nasi przodkowie oddzielali od reszty stada aby upolować. K.P 02.08.2023
  3. Spojrzał przed siebie i w jednej chwili całe życie mu przeleciało przed zmęczonymi oczami na czarnym niebie słońce za gęstymi chmurami może to tylko sen to nie może być jawa nie rozumiał co się stało na ziemi rozlana cuchnąca lawa kto napisze ostatni tren obejrzał się za siebie nie zobaczył już cienia powoli tracił nadzieję w zeszłym tygodniu był pogrzeb wolności i czystego sumienia czy świat jeszcze istnieje obejrzał się raz jeszcze na drogowskazach zamazane litery nikt już nazwy żadnej nie przywoła nie było już prawie niczego wszystko zatopione w otchłani arki nadziei odpłynęły z przystani może odnajdzie swego anioła zamiast łez piasek z mogił wysypał spod powiek nikogo już nie było tylko on ostatni człowiek
  4. Pierwotne duszy ambicje Niechaj dziś kompas drogę życia mi wskaże, Podejmę wyzwanie z ekscytacji ładunkiem! Niechaj ta przygoda się szczęściem okaże... Duszy w mym ciele jedności meldunkiem. Kompasem me serce spragnione uwagi, Jasną i silną wibracją niech mną wnet zawładnie! Niechaj mnie obdarzy mocą mej odwagi... W znakach się będzie objawiać dosadnie. Z tęsknotą ogromną do siebie wrócę, Odwagi nieśmiałość ubiorę w intuicję! Trwałe połączenie ze Źródłem przywrócę.. Odzyskując pierwotne duszy ambicje.
  5. graphics CC0 fakultatywna sztuka markuje mitologiczne potrzeby matek oliwkowa Faestis z Chalkidy buja w kołysce futurystycznego Arystotelesa w Morzu Egejskim rekiny pożerają potulne makrele i sardynki zaktualizowany fikcyjny Egeusz rzuca się w w przestwór Calypso z powodu focha Tezeusza czarny żagiel wprowadza go w błąd tyle nam oto - z mitologii zaufania do harpii i minotaurów podatni na sztukę uprawiają wciąż swój mizerabilizm natrętni parweniusze rzygają akwarelami czarnowidztwa i upozorowanej nędzy w wannie wypełnionej krwią „śmierć Marata” rozpuszcza egzystencję Arystoteles kiedy dorasta tłumaczy: że przyjaźń jak owoc dojrzewa powoli iż u początku każdej filozofii stoi ludzkie zdziwienie jakaż to filozofia rozmyśla współczesny stagiryta skoro „doświadczenie stworzyło sztukę a brak doświadczenia przypadek”? konforemna geometria tego świata utrzymuje kąty między płaszczyznami koleiny ludzkiej heroikomiczności w społecznych dysproporcjach skiba od calizny - ziarno od plew lemiesz trójkątny niczym laplasjan w „delcie” upozorowanego nieurodzaju tam parkują turpistyczne Gorgony operatory matematyczne różniczkują ich odcięte głowy świat zatraca apotropaiczny charakter uprawia sztukę przy kurhanach batem traktujesz wtenczas Pegaza i ryjesz w żyznej glebie bruzdę z bukolik oddzielasz maszkary od sfery własnych pozytywnych marzeń świat chodzi w kieracie redło twe to kość czaszki prostoliniowy lecz sporny ruch maskotki sumienia --
  6. Somalija

    nie znaczymy

    do kilku ludzi należy świat kosmiczne obłoki to gromady galaktyk galaktyka to miliardy gwiazd Ziemia maleństwo wszechświata gdzieś między pustką a nieskończonością mam miliardy na kontach w złocie Czukotki sztuce prawo na bieżąco krojone prapłetwiec w afrykańskich rozlewiskach ukryty w suchym błocie przeżył zagładę dinozaurów czy mogę pomóc tak bardzo panu dziękuję to gram uranu w trzydziestu kilogramach ołowiu mały nocny padlinożerca na filogenetycznej drodze wylosował człowieka nie myśl
  7. Nie mam im nic do powiedzenia, bo co mam powiedzieć ludziom, którzy po prostu chcą mówić o sobie? Czasami więc rzucę: „Jaka piękna broszka!" „Wielkie nieba” nieustannie wstydząc się za siebie „Naprawdę?” Wciąż jedną nogą za drzwiami myślami na innej planecie.
  8. zlotarybka

    Ten wiatr

    z serca rozlewa się na wszystkie tkanki ciała próbuję go uciszyć, zwalczyć ostatecznie… zrozumieć jak zasady fizyki niezbyt proste, ale posłuszne prawom zawsze musi być jakieś prawo gdyby to było takie proste gdyby to było możliwe nie musiałabym po omacku wsłuchiwać się, rozpaczliwie szukać dowodów że to bose dziecko we mnie idzie we właściwym kierunku próbuje wejść z nim w dialog po prośbie, po groźbie niech mi powie cokolwiek niech nie będzie tak bezczelnie głuche na moje zarzuty, na moje argumenty głupia ono ciebie i tak nie słyszy widziałaś kiedyś człowieka, który gada z wiatrem?
  9. Zielarka

    Pryzmaty

    Wpatrzeni w siebie przez pryzmat wyobrażeń skąpanych w egoizmie. W palcach umysłu kruszą pierwotny obraz człowieka i bawiąc się w stwórcę formują lustra na swój obraz i podobieństwo. Wnet nieśmiało zerkają w oblicze swego dzieła i urażeni odbiciem własnych ułomności cicho łkają nad zniszczeniem piękna jednostki.
  10. A kiedy opuszczę już tę otchłań brunatną Gdy rany opatrzę troską własną Te blizny niekształtne przyjmę jak swoje I życie powitam nowe Pofrunę w bezkres Z siłą dotąd nieznaną Na fundamencie własnym We łzach zbudowaną
  11. przecież nie mam na sobie błota ani kolców jestem miękka i ciepła nie doskwieram nie chcę zdjąć ci swetra ani zabrać portfela chcę tylko móc poczuć że jestem kimś ciut gęstszym od cienia i się jeszcze w powietrze nie zmieniam
  12. Porzuć rzeczywistość, żyj w imaginacji, poczuj idealizm i jego oblicze. Wiem co w odpowiedzi przed lustrem usłyszę, w zaciszu domowym, posmutniał grzech rajski. Przymierze z rozsądkiem zawrzyj erudyto, nie głoś ponad miarę - ale, albo, chyba. Pewność rodzi siłę, mówi ci to skryba... ... co wiele zaorał - zawsze ab initio. Prawdą zasiej grunty co zrodzą przybytek, podzielisz się dobrem jak wyrośnie więcej. A strapionemu... pomóż, niech powstanie z klęczek, zabłysną w mig znowu, mgłą oczy zakryte. Stetryczałe serce zamknięte w skorupie, kręci się jak ziemia wokół własnej osi. Wygoda - hamulcem, nikogo nie prosi, do tańca jedności zaproś homo ludens. Człowiek, człowiekowi, sobie przy okazji, charaktery boskie zawite w złotogłów. Jedyny rozumny a na krzywdę ogłuchł, zabieram na wieczność... stały list żelazny. "Stworzył więc Bóg człowieka na obraz swój, stworzył go na swoje własne podobieństwo." - Księga rodzaju - 1,27.
  13. Masz krew na stopach. Każdego dnia depczesz swoje człowieczeństwo. https//grabara.art
  14. Złote pióro Złote strony Ludzkie strony Każde strony bliskie Tej osoby czystej Dziś przechodzą czyściec Wywalone liście Fraktale spadły z drzewa Nic więcej już nie trzeba A.K.B
  15. Lahaj

    prawdowatość

    jestem zmęczony piętrowym kłamstwem które mnie stworzyło od rana do wieczora przeglądam katalogi fikcji Mój Boże dotknij mnie chociaż onlajn przemień w zwierzę odpowiedzialne i konsekwentne nie znające nic oprócz tu i teraz otrzepię się jak pies po deszczu z tradycji kultury religii ekonomii wytarzam w biologii zacznę wszystko od nowa
  16. Ukradkiem od niechcenia przysiadł przy stole szary człowiek, istota nie pozorna, wszystkim znana, dość skromna, lubiana czy nie ? Niby widoczna lecz cierpi. Wszak szarego człowieka codzienność dotyka, a patrząc na owego człeka świat oczy zamyka. Nie chcąc wcale patrzeć na jego żale wiedzieć o nich czy ich czuć, toć to zwykły chuć. Dla życia ważna tylko rodzina, czas w gronie bliskich co dobrze przemija, portfel i materialna zdobycz wokoło tak by tylko życiu było wesoło. Nie pomyśli życie co zrobić dla człeka i szybko gdy spotka, omija, nie zwleka. Traktuje go jak powietrze a on cierpi choć nie chce, Pomocy znikąd otrzymać nie może. Dopomóż mu Boże. Bo tak już na świecie bywa ktoś musi wygrać, a ktoś przegrywa, a ci na szczycie z braku czasu i chęci, zapominaj by mieć innych w pamięci. Więc dzień w żalu i bólu przemija. Nie ma chleba, znikła rodzina. Szary człowiek zagryza swe wargi, ucieka od życia w ręce kochanki. A ona złudną wszak jest ucieczką kusi kłamstwem, a macha z trucizną chusteczką. Człek wie, niegłupi lecz oko przymyka, woli umierać powoli bo życia codzienność gorzej dotyka.
  17. Michał Śnieżnik

    Ogon

    Świat rzucił się w szaleńczą pogoń, Jak pies - chce przegonić swój ogon. Szybciej, wciąż szybciej się kręci, "Triumfy postępu" święci. Minął kwadrans, godzina, Nie może ogona przegonić. Z pyska leje się ślina, W uszach szumi i dzwoni. "Już zaraz ogon przegonię! Jeszcze, jeszcze nie koniec" - To rzekłszy, tak się zakręcił, Że aż kark swój wykręcił I upadł. Świat upadł na ziemię, Ziemia na ziemię upadła. Upadło Adama plemię, Babel niebios nie skradła. Od radła do komputera, Od komputera do radła. Pogoni ogona era Z ludzkich głów nie wypadła. Lecz człowiek ogona swego Przegonić dalej nie może. To ogon dogoni jego. To ogon go upokorzy.
  18. BPW

    Koniec i początek

    Zegar przestaje pokazywać godziny, Człowiek ginie, Umiera w cierpieniach, Miłość umyka, Euforia znika, Muzyka przestaje grać, Nadzieja upada, Zegar już tyka, Człowiek się rodzi, Przeżywa piękne chwile, Miłość rozkwita, Euforia pojawia się, Piosenka gra nowa, Nadzieja powstała.
  19. NightSilence

    Tajemnica

    Nie ma dobrych ani złych każda wyjątkowa a za nią historia niekoniecznie dobra czas tamuje krwawienie mimo że dusza tego nie chce serce wyrywa się z piersi na jedno wspomnienie każda tajemnica szepcze kim ja jestem?
  20. Leila212

    Z witryny Hadesu

    Z witryny Hadesu Boża inkwizycja spaliła ostatniego Prometeusza w już wszystkich imieniu... obr. aut. T.K. Kopery
  21. Rozmijanie W twarze obcych mi ludzi - - patrzę zastanowieniem … … pytając siebie… -/ … kim …- ja …– …jestem… - ? / - … … raz znów - - celów drogę swych … …gubię … / … starając … - się… - nie … - wypaść …/ … -… z rytmu … - … Wiedząc, że - - łatwiej nie będzie … … … być… - zapewne… graf. aut. A.Krach
  22. Niepodległa Sierpa raną upadku wieczny ciemnieje horyzont spod swastyki znaku. ob. pt. " Landscape of Melancholy " aut. Damiana Gierlach
  23. Pozoranci hipokryzji Płyną leniwie kukły marzann przez homoseksualistów topionych dzisiaj nad brzegiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...