Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'lato' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. Promień słońca na twarzy Rozświetla mi oczy pod kolor nieba Nadejdą: wiosna i moje piegi Znów będę mogła sobie pomarzyć Twarz znajoma na dworcu Przebija się w wielkim tłumie Tak jak pierwszy kwiat wiosenny W zielonym, słonecznym marcu Otwarte okno zostawię na noc Świeże powietrze wpuszczę do środka Ciepłe wieczory i dnia początki Śpiew ptaków mnie będzie budził co rano Cisza przestanie być taka głośna Razem z wiosny rychłym przybyciem Ziemia do życia powróci na nowo I ta samotność stanie się znośna Wszystko zakwitnie nim spojrzę na to I moje serce, jak mi go żal Jednak na szczęście to szybko minie Bo tuż po wiośnie nadejdzie lato...
  2. nadia_07

    Ll

    hhh
  3. W lesie Grzybobrania to uroki, gdy wejdziecie w las głęboki. Jeśli w brzuchu są motyle. będzie czas na miłe chwile. Na safari W dzień królują lwy, tygrysy, w nocy królem jest mąż łysy, który z żoną chce swawolić, lecz czy ona mu pozwoli? Na hamaku Na hamaku także można, choć wskazana jest ostrożność, bo niejeden w tej zabawie wylądował zaraz w trawie. Na rybach. Gdy w wędkarstwie gustujecie, a do tego nagle chcecie, nie podnoście przy tym głosu, bo się ryby łatwo spłoszą.
  4. Statek obrał kierunek i zmierzał do portu. Piękny widoczek miasta przybliżał się z dala. Mijaliśmy tymczasem na/przybrzeżny kurort. Śmignęła motorówka, wzburzyła się fala. Stąd, od środka jeziora spójrz na okolicę; ludzi, którzy na piasku utkwili przez chwilę. Małe domki oświetlił z nieba słońca promień. Widoczne są przy brzegu; tam, gdzie leży kamień. Kiedy statek pruł fale w pełni czaso/biegu, wynikła ta różnica; gdzie ląd, a gdzie woda. Wszystko stało się jasne; przy szczęśliwym zbiegu dobiliśmy do portu... Cudowna pogoda! Było tak wspaniale. - 2023 -
  5. Asia Rukmini

    ***

    pachnące rumiankiem lato rozkłada wachlarze doznań oblepia makowym rumieńcem bladoróżowe policzki ospały świt waha się miękko zakotwiczony w objęciach nocy przyczajona u progu twoich kolan czekam dzień w ciemności dojrzewa nagłym blaskiem spada na czerwone płatki lekko otwarte pąki uchylone piersi ręce masz twarde nieznoszące oporu pocałunki gwałtowne jak czerwcowa burza miękniesz w uścisku moich dłoni kruszysz się rozsypujesz ziarenko po ziarenku przelewa się między palcami czas mierzony częstotliwością westchnień płonie horyzont jaskółko wysokich lotów sprowadź deszcz
  6. Rafał Hille

    latawiec

    nasz paskowany latawiec wirował nad krzywym podwórkiem atakował pestkami z wiśni pozycje wroga ocean pływał w kałuży ; pochłaniał nowe ofiary przerażonych dżdżownic i żołnierzyków z kiepskiego plastyku kupowanych w kiosku gdzie siedziała wąsata wydra przebrana za kreta nad naszym stołem w pokoju wygraliśmy dwie wojny z Niemcami radio trzeszczało szumem supernowej z ziemniaka na agrafce a ruski oficer pozdrawiał wciąż satelity na placu zabaw sporo było tych poranków jak na ciebie i mnie i kredowe motyle buszujący w zbożu na skraju miasta dostał od nas złotówkę na pół litra Żytniej ; ostry świat był ciągle daleko ubrany w poduszki ze złymi tygrysami i pięć przystanków na gapę jeszcze nie było podszewki domu, ptaków i różowego nieba przez trawnik przebiegł pies z nogą listonosza a może dozorcy nie lubiliśmy obydwu wtedy powiedziałaś że będziesz mnie kochać zawsze i pojechałaś do Kołobrzegu a ja uwierzyłem latawiec nie chciał lecieć ; nie było wiatru tego dnia
  7. Widać uśpienie po kasztanowcach Gnatów gałęzi złamać nie sposób Popiół już sięgnął neonów dworca (Dekompozycja pod warstwą potu) To co zostało w parnym powietrzu Ma coś wspólnego z bliskością gromu Znudzona młodzież (ta w średnim wieku) Ciągle wygląda naszych powrotów
  8. Mattel

    Lipcowe marzenia

    Zamykam oczy Zagłębiam się w marzeniach Widzę letni wieczorny zachód słońca W tle słychać cykajace świerszcze jesteś ty w wiśniowej sukience Radosna jak skowronek Twoje ramiona działają na mnie jak magnes Przyciągasz troskliwością onieśmieleniem karuzelą tematów które wiecznie będą trwać Czuć twe wsparcie w trudnych chwilach Po gruzach życia idzie się nam łatwiej Widzę blask niebieskich oczu Idziemy razem złapani za ręce szczęsliwi Podążając za zachodzącym słońcem
  9. grzegorz-kot67@o2.pl

    ***

    Kroczkiem cichutkim jak Świtezianka, ucieka lato chyłkiem po polach. Kwiatuszki strąca, wiatrem dręczone, głowę unosi - miss elegancka. Pędzlem coś smagnie, pozłoci zieleń, stracha przewróci, kapelusz zwinie. Jakby już była po drugim klinie, a zamiast stringów - barchany wdzieje. I tak co roku w piętkę nam goni, a wiara wzdycha ochy i achy! Dwie panny mają śmiechu po pachy, nektar spijają z kwiatów piwonii. Lirycy brzęczą... znów się pobiją, jedna zaświeci, druga przyśnieży. Pór roku będzie, wdzięczny balecik, może się skończy wielką zadymą. Jeszcze miesiączek - szał bijatyki, zaczną przeszkody sobie posyłać. Urzeczywistnią czar zmian co chwila, patrz, piękna jesień, znów nas zaszczyci. A lato będzie za trzy kwartały, glob wokół słońca zatańczy walca. Zapewniam wróci... o rok dojrzalsza, wygoni siostry już zasiedziałe. "Lato nie dopisało, ale jesień dopisze - do wiecznych zmartwień wieczną ciszę..." - Jan Izydor Sztaudynger.
  10. Twarz ma skąpana w płynnym złocie słońca umiera w obezwładniającej spiekocie gorąca, umysł, pod sklepieniem czaszki uwięziony, myśli, słowa układa, by być w nich uwolniony; w słowach tych brzmiących dźwięcznie jak na wietrze, odnajduje ukojenie lekkie jak powietrze, delikatne jak powiew motylich skrzydeł; za nim czuć widmo nocnych straszydeł, spędzających sen z powiek w noce zmęczone. I oczy myślą, gdzie są ich sny spełnione, i usta milczą, ciszą wyczekując wody. Takie są uroki morderczej pogody, która zwykle latem się objawia, a pod wieczór strugami deszczu uzdrawia.
  11. Przedstawienie Z nieba poplamionego watą cukrową Spadło pisklę, o martwą ziemię uderzyło, Oko wbiło się w przestrzeń nad głową, Nikt mu nie pomoże, stało się - to stało. Niby pijana Fortuna nigdy się nie myli, Ale małe życie - i tak głupio przerwane? Przecież nikt żywy nie zapłacze, nikt się nie pochyli Nad tym, co tak śmieszną śmiercią pokalane. Jedynie rudy kot przechodząc chyłkiem, Odmówi ostatnią modlitwę nad swoim posiłkiem. Za wiersz otrzymałam I wyróżnienie w konkursie o Laur Wierzbaka 2021; Dziękuję!
  12. foreach

    Spójność

    Spójne są uczucia, gdy już mrok opada, po zmęczonym, wspaniale aktywnym, letnim dniu. Jeszcze pozostałe myśli słoneczne i emocje uchodzą, a nadto zabawa nasza i późny spacer. I na piasku koc, pianina dźwięk - to żwawa gra klawiszy na tle orkiestry szumu fal morza, i ten wiatr, co smyczkiem porusza Twoje piękne włosy! Właśnie wtedy, całości serca spustoszenie dokonuje się i zaczyna szeptać o miłości. Recytuje jak kompozycja wrażliwa z nutą spokoju, z kilku oktaw złożona, gdzie z bieli i czerni akordy współbrzmią niefałszywie. Zasypiam w Twych ramionach, kochanie! Dc
  13. Jeszcze kwiaty są jeszcze pózne lato jest pójde po jabłka
  14. Kiedyś o świcie wspólnym spaceremGdzieś na polanie, a może w lesiePośród błękitnych chmur i paproci(To było lato lub wczesna jesień)Skleciłeś bukiet z lilii i chabrówSiadłeś na trawie, albo na drzewieChwilę patrzyłeś mi prosto w oczyCo było później? Niestety nie wiem...Teraz, gdy mija kolejne latoI nie myślimy o sobie czuleMamy przy sobie już inne dłonieTak jakby nas nie było (w ogóle)
  15. Będę błądzić po bezdrożach Myśli niepoukładanych Radość posieję jak ziarno W pamięci pojemnej wiernej I zbiorę jej plon wspaniały
  16. Morze, plaża i my.Jak banalnie teraz to brzmiPowiedziałeś też, że...Minęły dni, miesiące i lata:Dzisiaj nie ma już nasZostała tylko plaża i morzeChłodny piasek późnego lataPieści moje stopyDziała jak akupunktura.O dawnych dniach wspomnieniaNadlatują jak mewy,Których krzyku już nie słyszę.Karmię się obrazami lata Tak podobnego do tego sprzed latA jednak...
  17. wiosna wszystko rozkwita przebija się i wznosi nad porażki i błędy słońce się uśmiecha a nawet gdy zajdzie mi i tak jest ciepło trzymasz mnie w swoich ramionach twój oddech na mej szyi uśmiechasz się promieniejesz i przychodzi lato a latem nawet ulewy dają ukojenie to nie ma znaczenia dopóki mamy siebie pozwólmy latu trwać dłużej unikajmy jesieni i zimy a może będziemy będziemy szczęśliwi
  18. "Słyszę kędy się, motyl kołysa cicho, na letniej trawie."
  19. twoje usta jak słodki plaster z miodem na ranę całowały moje tak zwykłe usta zgorzkniałe od ciągłego letniego smutku dlaczego tak musi być że wakacje kończą to co same zaczęły było trzeba się domyślić że skończymy się jak paczka papierosów czy jak butelka naszego ulubionego wina to nadal zaskakujące jak coś tak idealnego mogło się tak po prostu skończyć
  20. janofor

    Letni poranek

    letni poranekto bułka z miodembabcia czekającaw progu z ubraniemi uśmiechem twoimspacer swobodny świeże owoce na bazarkuwśród straganów błyszczącychciepłym wiatrempachnąceukochany obiad z dziadkiembez dziadka już taknie ukochanytrącący brakiemoczu i dłoni jegopelargonie na balkoniei mieczyki w ogródkuz pszczołami czekającymiodrobinę wytchnienia od pracyz namaszczeniem wąchanesen wśród poduszekwielu i ogromu snówo poranku następnymjeszcze piękniejszym i zdrowszymniż każdy poranek poprzedni
  21. Roklin

    Myszołów

    Rozkłada skrzydła, unosi głowę, gdy cisza w dolinie zwiastuje cios. Zrywa się prędko, bez zbędnych ruchów, już koło zatacza nad polem żyta. A potem spada na kłębek puchu, łakome pisklę natychmiast chwyta; Znika w przestworzach i wtedy człowiek, przygodny przechodzień, zabiera głos. Podjęty lekko, w klarowny sposób, rozpala pragnienia, rozbudza sny. Niesie się szybko, ogłasza, kusi pewnością osądu o świecie dzikim. Zachęca wielu, by w pole ruszyć lub zacząć wyglądać, skąd niosą się krzyki. Myszołów krąży nad rzędem kłosów - tym razem do jamy uciekła mysz i czeka, aż los ofiarę słabszą przyciągnie ku zgubie, by samej ujść. Podgryza pędy, przeżuwa ziarna, jak nicień, który też stara się przeżyć. Ziemia jest twarda, pogoda parna, dzień trudny jak każdy, kto czuje, wierzy. I tylko człowiek podgląda jak zawsze, a w ziemi, nad polem toczy się bój. 1.09.2016
  22. Roklin

    Sen o lecie

    Różane kwiaty dawno już powiędły i zapach deszczu przyćmił sen o lecie. Gdy natrętna myśl biegnie do obłędu, nie mogę spocząć, płonę wciąż, a przecież między chmurami jakby promień błyskał, promyk nadziei kojący niby dźwięk gotyckiej harfy, cicha, barwna przystań. Gdy światło gaśnie, śmiech obraca się w lęk. Chmury gęstnieją, grzmoty coraz bliżej, w oddali ginie mój cichy zakątek. Spada ciśnienie, schodzę coraz niżej, a w dłoniach chowam usta z zimna drżące. Pozwól mi tworzyć własną mapę świata, sycić ją barwą wprost od piór papuzich. Bezwstydnie figle twoim oczom płatać, patrzeć w wesołą, choć trosk pełną buzię. Potrzeba gwaru, zabawy i śmiechu wzmacnia blask długich godzin zapomnienia. A żądza ciszy, wolnego oddechu pozwala potem gonić bez wytchnienia. Jeszcze wprawdzie liść łopocze na wietrze, ale powoli zbliża się kres lata. Wkrótce mi powiesz, choć tu zmian nie wietrzę, czy twój wzrok z moim pozwoli się zbratać? 3.10.2015
  23. Wiatr letni kołysze leciwym hamakiem, a słońce poranne nieśmiało się budzi. Dzień wstaje sierpniowy, choć widać już jesień, to śmieszne jak blisko są mrozy i szrony. Mgła zeszła w dolinę, kałuże zostały; nielekka to pora na sprawne działania. Prostuję więc nogi i zmierzam leniwie ku twardym kamieniom, ku ogniom płonącym. Pakuję wspomnienia do toreb przesiąkłych zapachem pokrzywy i nutą igielną; spotykam przyjaciół - witamy się czule; dzielimy się wspólnie sennymi wizjami i w chwili, gdy słucham, odnoszę wrażenie, że wokół to wszystko mogłoby mieć uszy i przenieść te słowa do świata łąk rajskich, skoro my te klisze niesiemy do siebie. I koniec, nareszcie! Choć zabrzmieć to może jak rodzaj porównań i dziwnym się zdawać, naprawdę to czuję: był czas dla natury, lecz odszedł wraz z nocą. Humory i śmiechy w tle szybkich podliczeń; spojrzenie w kasetkę, w papiery i fajrant; już klucze zdajemy, chwytamy za miotłę; tu jeszcze, tam może, pociągnij do ściany i koniec, po wszystkim. Ostatnie spojrzenie na osty kwitnące, w tym miejscu wzbudzają nostalgię za domem; uściski i słowa pod klonem szlachetnym; wkładamy plecaki i cześć, idziemy. Ze świerku żywica wypływa jak potok łaknących powrotu z natury do miasta; Ogrzewa nas słońce na drodze w dół zbocza; czas spojrzeć w kalendarz; wrócimy tu kiedyś. 27.09.2016
  24. Co o tym sądzicie?Podoba Wam się? https://www.youtube.com/watch?v=5WCcJKHN7Ls&list=PLQmFsh9D-5bBZSn7bcEhAz0eR9CwCbH4x
  25. Zieleń wszechwładna obejmuje gałąź listowia ze słońcem słońca z firmamentem całodzianie tkanego ze zwykłego lazuru i rozwoju kłębiastych obłoków Morze czy Pogórze - pejzaż obojętny najważniejszy drzewostan Lip trochę grabów i żylastych sosen eleganckich wiązów z samotnikiem dębem z pstrokacizną klombu. Ze szpalerem rozczochranych cienkopiennych klonów i z bukiem nieszczególnego koloru - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Gdy przez lejek z kobaltu zieleń cieniowana soczyście tężejącym ścieka chlorofilem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...